Dla firm ubezpieczających kredyty kupieckie udzielane przedsiębiorcom oraz windykujących niespłacone należności wejście Polski do strefy euro byłoby dobrą informacją. Po pierwsze, ryzyko powstania problemów z uregulowaniem zobowiązań byłoby mniejsze ze względu na brak ryzyka kursowego. Po drugie, ewentualne dochodzenie i windykowanie niespłaconych długów też byłoby łatwiejsze.

Problemy przewoźników

Jak istotny dla firmy jest zmienny kurs walut, przekonali się w 2008 r. przedstawiciele branży transportowej.
– Wykonując przewozy zagraniczne, przedsiębiorca liczył przed wyjazdem zyski, a wracając – straty, właśnie na skutek zmian kursu złotego – mówi Robert Dunaj z grupy Euler Hermes, zajmującej się ubezpieczaniem kredytów kupieckich i windykacją
Efekty widać od razu np. we wskaźnikach pokazujących, jak takie firmy płacą swoim dostawcom za paliwo. Obecnie średnie opóźnienie w uregulowaniu zobowiązań przekracza 42 dni, a jeszcze rok temu było to około 20 dni. Dodatkowo już niemal 20 proc. należności z tego tytułu uważa się za trudne do odzyskania, bo opóźnienie w spłacie przekracza 120 dni. Rok temu byo to zaledwie 4 proc. wierzytelności.
Podobne problemy odczuwają wszyscy przedsiębiorcy, którzy handlują z zagranicą.
– Obecnie, sprzedając za granicę, wykonując tam usługi czy nawet tylko sprowadzając komponenty do produkcji, przedsiębiorcy nie mają pewności, czy wskutek zmian kursu, zamiast zarobić, nie stracą na prowadzonej działalności – mówi Robert Dunaj.
Dla ubezpieczycieli kredytu to problem, bo firmy stawiające na dynamiczny rozwój, finansowany czy to ze środków zewnętrznych, czy to z maksymalnie wykorzystanych środków własnych, mogą stracić płynność finansową na skutek nieprzewidzianej zmiany kursów walutowych.
– Upadłość przedsiębiorstw nie jest jednak jedynym efektem – drugim jest wolniejszy rozwój, zachowawcza strategia wielu pozostałych firm, obawiających się niepewnej sytuacji – mówi Robert Dunaj.

Słowackie doświadczenia

Podobne skutki różnic kursowych obserwują przedsiębiorcy handlujący ze Słowakami, którzy euro mają od początku roku.
– W kwestii samych rozliczeń transakcji transgranicznych wiele się nie zmieniło, gdyż większość z nich było już wcześniej nominowanych w euro. Widać za to skutki deprecjacji złotówki w stosunku do euro – mówi Tomasz Boduszek, prezes Pragma Inkaso, firmy zajmującej się windykacją.
Polska stała się atrakcyjnym rynkiem zakupowym nie tylko dla konsumentów ze Słowacji, ale i przedsiębiorców, w związku z czym można założyć, że liczba wierzytelności słowackich przedsiębiorców wobec polskich firm zwiększy się.
– Osłabienie kondycji finansowej przedsiębiorstw słowackich dłużnych wobec polskich firm było zauważalne już kilka miesięcy przed wprowadzeniem euro, więc można zakładać, że był to efekt przede wszystkim globalnego kryzysu – mówi Tomasz Boduszek.

Łatwiej windykować

Dodaje, że gdyby i w Polsce, i na Słowacji było już euro, to zarówno dla przedsiębiorców, jak i jego firmy regulowanie należności byłoby łatwiejsze.
– W tej chwili rozliczenia walutowe wiążą się często z dodatkowymi opłatami za przelew w innej walucie – mówi Tomasz Boduszek.