Trwająca dwa tygodnie impreza rozpoczyna się w momencie, gdy ceny dzieł sztuki obniżyły się o 35 proc. Takie dane za pierwszy kwartał podaje firma Mei Moses, która oblicza specjalny wskaźnik dla tego rynku: nie uwzględnia się w nim prac, których nie sprzedano. Niektórzy ze znających ten rynek od wewnątrz twierdzą natomiast, że ceny na nim spadły o prawie 50 proc., czyli bardziej niż notowania akcji.
Ian Peck, szef Art Capital Group, która pożycza pieniądze pod zastaw dzieł sztuki, mówi: – Od początku roku obcięliśmy nasze wyceny o 40–50 proc. Zauważamy bardzo duże zapotrzebowanie na takie pożyczki, bo prawie wszyscy mają problemy z płynnością.
Jak twierdzi, obroty jego firmy podwoiły się od zeszłego roku, ponieważ zamożni kolekcjonerzy wolą brać pożyczki pod zastaw dzieł sztuki, aniżeli sprzedawać je w momencie rynkowej zniżki cen.
– Sytuacja na rynku sztuki zmienia się z opóźnieniem w stosunki do innych dziedzin, jest on poza tym o wiele mniej płynny. Sądzę, że możliwości spadku cen są na nim jeszcze duże, a majowa impreza będzie bardzo trudna – mówi Ian Peck.
Reklama
Z kolei Kristine Koerber, analityk z firmy JMP Securities, tak ocenia wyniki pierwszej sesji sprzedaży sztuki współczesnej w Sotheby’s: – Zakres licytacji – od 52 do 73 mln dol. – odpowiada od 16 do 23 proc. wyników ubiegłorocznych. To bardzo rozczarowujące.
Dział sztuki współczesnej, w którym w ostatnich latach następował największy wzrost cen, najbardziej odczuł skutki spowolnienia gospodarczego.
Robert Read, ekspert z firmy ubezpieczeniowej Hiscox, uważa, że barometrem sytuacji będzie cena za wystawiony do sprzedaży obraz Chagalla „Le Jongleur de Paris”, wyceniany na 2–3 mln dol., a sprzedany w 2005 roku za 1,1 mln dol.
Dom aukcyjny Sotheby’s podał ostatnio, że zmniejszy zatrudnienie o 5 proc., choć już w zeszłym roku zredukował je o 15 proc. Giełdowa wartość jego akcji zmalała w ciągu ostatnich 18 miesięcy o 90 proc. Drugi ze znanych domów aukcyjnych, Christie, zwolnił w 2008 r. około 300 pracowników.