Mam konserwatywne podejście do zarządzania zasobami gotówki, jakimi dysponują spółki giełdowe. Oczywiste jest dla mnie, że jeśli firmę stać, to powinna płacić sowitą dywidendę. Jednocześnie uważam, że wypłata dywidendy, którą zawsze z radością przyjmą inwestorzy finansowi, nie może podcinać finansowych możliwości rozwoju spółki. Inaczej mówiąc, nie godzę się na cięcie potrzebnych inwestycji, tylko dlatego, by były pieniądze na dywidendę czy skup własnych akcji.
Casus Agory jest osobliwy. Firma ma pieniądze i ma dostęp do kredytów. Ma więc z czego finansować ewentualne inwestycje, a kwota 25 mln zł wydaje się dla niej nieznacząca. Z drugiej strony zarząd teoretycznie wie lepiej niż inwestorzy, jakie są potrzeby gotówkowe i jakie są możliwości ich zaspokojenia. Skoro zarząd nie chce płacić dywidendy po tym jak zapowiedział zwiększenie cięć zatrudnienia o 1/3 do 400 osób, to może być to kolejny sygnał ostrzegawczy.
Inwestycje rewiduje i tnie oraz płaci sowitą dywidendę grupa Telekomunikacji Polskiej. Inwestorzy finansowi są zadowoleni. Temu się nie dziwię, bo oni mają zarabiać pieniądze dziś.
Wstrzymanie – na razie do końca czerwca – inwestycji to niejedyny element ogłoszonego przez Macieja Wituckiego, prezesa TP, programu COP (Cost Optimization Program). Redukowane są budżety reklamowe, wstrzymane badania dotyczące rebrandingu, scentralizowane i zredukowane wydatki na szkolenia, optymalizowane wydatki na doradców, wstrzymane zakupy sprzętu IT, usług i oprogramowania, a także wydatki na sponsoring i cele charytatywne (jak wyjaśnił mi Wojciech Jabczyński, rzecznik TP, umowy już podpisane, w tym sponsoring reprezentacji piłkarskiej, będą realizowane), jak również na imprezy wewnętrzne i zewnętrzne. Inaczej mówiąc, ostre cięcie po to, by utrzymany został cel w postaci 3 mld zł wolnej gotówki netto.
Reklama