Yvo de Boer, sekretarz generalny Ramowej Konwencji ONZ w sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC) powiedział, że rozmowy w Paryżu mogłyby "ogromnie pomóc" negocjacjom ONZ dotyczącym zmian klimatu, które odbędą się za tydzień w Kopenhadze.

"Stany Zjednoczone chcą przyjąć twarde cele dla krajów rozwiniętych by ograniczać emisję gazów cieplarnianych - powiedział agencji Reuters Todd Stern. Amerykański Kongres popiera plany prezydenta Barack Obamy dotyczące walki z globalnym ociepleniem. Już teraz teraz widać, że działania Obamy w tej sprawie są odmienne od stanowiska poprzedniego prezydenta Georga W. Busha. Polityka Busha w tym zakresie przewidziała szczyt amerykańskich emisji CO2 do 2025 roku, co było sprzeczne z opinią przedstawicieli przemysłu - zwolenników Protokołu z Kioto - którzy chcieli, aby USA odgraniczyło emisję gazów cieplarnianych przynajmniej o 5 proc. poniżej poziomu w roku 1990 już w latach 2008-2012.

Kraje rozwijające się takie jak Chiny i Indie chcą, żeby najbogatsze gospodarki świata ograniczyły emisję gazów cieplarnianych co najmniej o 40 proc. do 2020 w porównaniu z rokiem 1990, obarczając je winą za zmiany klimatu spowodowane rewolucją przemysłową. Tymczasem w 2005 roku Stany Zjednoczone wyemitowały o 16 proc. więcej gazów cieplarnianych w 1990 r.

Biznesmeni, naukowcy i politycy spotkają się w Kopenhadze w niedzielę, by zastanowić się, czy przemysł może odegrać kluczową rolę w walce z globalnym ociepleniem.

Reklama

Wśród 700 delegatów na spotkaniu mają być: sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon, szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i były wiceprezydent USA Al Gore. Obecne negocjacje dotyczące zmian klimatu dotyczą głównie okresu po 2012 roku, gdy przestanie obowiązywać Protokół z Kioto.