– Jestem nieco zaskoczona treścią rządowego Programu Solidarność Pokoleń 50+. Wszystkie działania, jakie teraz proponuje Ministerstwo Pracy, to nic innego jak rozpisane projekty unijne, które i tak byłyby realizowane – przyznaje Agnieszka Durlik–Khouri, ekspert ekonomiczny Krajowej Izby Gospodarczej. – Obawiam się, że to nie wystarczy, by osiągnąć wynik, jaki rząd sobie wyznaczył, czyli by w 2020 r. pracował co drugi, a nie co trzeci, jak teraz, 50-latek.

Podobne wątpliwości ma Małgorzata Rusewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Mam nadzieję, że rząd przedstawi dodatkowy dokument implementacyjny, w którym zapisane będą pozostałe punkty programu – dodaje. I przypomina, że program, jaki rząd przyjął jesienią ubiegłego roku, zakładał między innymi stopniowe zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, wydłużenie powszechnego wieku emerytalnego oraz programy prozdrowotne dla pracowników, którzy skończyli 50 lat. – Dodatkowo jednym z elementów programu miały być zmiany w kodeksie pracy i skrócenie przedemerytalnego okresu ochronnego – wymienia Małgorzata Rusewicz. – Teraz tego wszystkiego brakuje.

Więcej w "Rzeczypospolitej"