W celu osiągania zysku konieczny jest nie tyle kapitał, ile jego ruch. Poprawna alokacja kapitału generuje wartość dodaną. W przypadku przedsiębiorstwa działającego w jednej branży ma miejsce przenoszenie kapitału pomiędzy działalnością własną podmiotu (operacyjną, finansową i inwestycyjną). W konglomeratach dodatkowo mamy do czynienia z alokacją po różnych branżach, w jakie zaangażowany jest taki zaawansowany podmiot. W przypadku firm inwestycyjnych dochodzi do takiego kierowania strumieniami pieniężnymi, żeby osiadały one w klasach aktywów o najwyższej dochodowości. W każdym z wymienionych powyżej przypadków działalności kapitał musi przepływać w określonych proporcjach i momentach.
Można zatem stwierdzić, iż optymalizacja zarządzania kapitałem wymaga przenoszenia kapitału pomiędzy różne rodzaje działalności jednego przedsiębiorstwa lub pomiędzy podmioty działające w różnych branżach oraz przenoszenia kapitału z jednych aktywów w inne. Działania te mają na celu zoptymalizowanie ryzyka i zysku. Wszystkie te możliwości zapewnia inwestorowi rynek finansowy. Dzięki akcjom ma on dostęp do różnie zarządzanych spółek, z różnych branży. Preferując bezpieczeństwo, może on, zrzec się wyższego zysku i ulokować kapitał w bezpiecznych obligacjach skarbowych. Ostatecznie ma też dostęp do mało intratnych, ale płynnych przechowalni środków, w okresie do jednego roku w postaci instrumentów rynku pieniądza.
Poprawne ulokowanie środków i wyłapanie momentów zwrotnych jest kluczem do sukcesu. Moim zdaniem, zbliża się moment zwrotny dla rynku akcji. Ostatnie wyprzedaże mogą oznaczać opuszczanie rynku przez krótkoterminowych spekulantów i ostatnich pesymistów. Negatywne dane, które napływały miesiącami, wydają się być skonsumowane już przez rynek. Dane ze sfery realnej wykazują pierwsze znamiona poprawy. Mimo dotkliwej recesji na świecie, polska gospodarka najpewniej wykaże mizerną (0,1–0,7 proc. w całym roku), ale jednak dodatnią dynamikę. Prognozy na 2010 rok i kolejne sugerują poprawę gospodarczą. Według firmy Euler Hermes w I półroczu 2009 r. w Polsce zanotowano niemal 300 firm upadłości. Są to podmioty, które nie poradziły sobie z wysokimi kosztami lub nie zmieniły zarządzania kapitałem wraz z postępującym kryzysem. Firmy, które szybciej zareagowały, najgorsze mają już za sobą i mają szansę na pozytywne wyniki w ostatnim kwartale 2009 i kolejnych 2010 roku.