– Najważniejsze będzie zapewnienie im płynności, czyli pozyskanie animatora. To obecnie najtrudniejsza kwestia. Nie wprowadzimy ich do obrotu, jeśli nie znajdziemy firm, które płynność zapewnią – mówi Jarosław Ziębiec z GPW. Wprowadzenie pochodnych na towary będzie się też wiązało z wyborem m.in. rynku i ceny, które byłyby punktem odniesienia dla notowania kontraktu, oraz waluty notowań i rozliczeń. Według Jarosława Ziębca notowanie w walucie może być problemem dla krajowych brokerów, którzy nie są do tego przygotowani. GPW, nie mogąc wprowadzić nowych kontraktów, chce skupić się na poprawie płynności notowanych. Cały czas szuka animatorów dla kontraktów walutowych, którzy przez zlecenia kupna i sprzedaży podtrzymają płynność rynku. Teraz jedynym animatorem jest tu DM BOŚ.
– Banki nie są tym zainteresowane, a krajowe biura maklerskie z reguły rynkiem walutowym się nie zajmują. Nie wykluczam, że animacją zajmie się firma zagraniczna – mówi Jarosław Ziębiec. Planom wprowadzenia instrumentów opartych na nowych rynkach sprzyja Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Ta grupa graczy miała 53-proc. udział w obrotach kontraktami w ubiegłym roku. Jarosław Dominiak, prezes SII, nie chce wskazywać, na jakich rynkach powinny opierać się nowe instrumenty.
– Muszą być odpowiednio wypromowane i oparte na rynkach, które dają szansę na zarobienie na zmienności lub wyraźnym trendzie – dodaje. Sceptycznie o możliwości szybkiego poszerzenia oferty kontraktów mówią brokerzy. – Takie działanie będzie miało sens tylko, jeśli giełda znajdzie przynajmniej jednego animatora, będącego w stanie kwotować instrumenty z rozsądnymi spreadami – mówi Michał Wojciechowski z DM BOŚ. Wysokością różnic w wystawianych ofertach kupna i sprzedaży oraz innych opłat GPW będzie konkurowała z elektronicznymi platformami transakcyjnymi. Dają one dostęp do coraz szerszej grupy instrumentów pochodnych związanych z zagranicznymi rynkami.
– Nie oddadzą tak łatwo kilku tysięcy klientów, które do tej pory zdobyły – mówi przedstawiciel jednego z brokerów. Jeśli GPW uda się wprowadzić nowe kontrakty, będą mogły one konkurować z kontraktami akcyjnymi lub walutowymi. Najbardziej popularne pozostaną zapewne kontrakty na WIG20. – Ryzyko, że inwestorzy nie zainteresują się nowymi kontraktami i niskie obroty nie zrekompensują poniesionych kosztów, sprawi, że trudno będzie znaleźć chętnych do animowania rynku – mówi makler jednego z domów maklerskich. Z powodu małego zainteresowania GPW zrezygnowała w ubiegłym roku z notowania kontraktów na funta.
Reklama