Jak wynika z najnowszych danych opublikowanych przez amerykańskiego geologa Donalda Gautiera na łamach miesięcznika „Science”, Arktyka prawdopodobnie posiada ok. 30 proc. nieodkrytych jeszcze światowych zasobów gazu ziemnego i ok. 13 proc. ropy naftowej. W tym zimnym regionie świata znajduje się też złoto, nikiel, a nawet diamenty.

Jeśli wyniki badań uczonych amerykańskich się potwierdzą, światowe rezerwy gazu wzbogacą się aż o 44 biliony metrów sześciennych, a rezerwy ropy wzrosną o 83 miliardy baryłek, czyli wielkość wystarczającą do zaspokojenia popytu światowego przez trzy lata.

Rosjanie już tam są

- Nowe odkrycia wskazują, że dążenia Rosji do odgrywania strategicznej kontroli nad światowym rynkiem gazu tylko wzrosną – podkreśla dr Gautier. Nie bez powodu bombowce rosyjskie coraz częściej patrolują Arktykę, a żołnierze rozpoczęli treningi w temperaturze poniżej minus 50 stopni Celsjusza.

Reklama

Kontrolowany przez państwo Gazprom wspólnie z koncernem Royal Dutch Shell szuka złóż ropy i gazu za kręgiem polarnym. Rosja w lecie 2007 r. nawet wysłała miniaturową łódź podwodną na biegun północy, której załoga złożyła tytanowa flagę na znak przejęcia „we władanie”.

Wywołało to ostry protest USA, Kanady, Norwegii i Danii, których terytoria sąsiadują z obszarami za kręgiem polarnym. Krok Moskwy uznano za wyzwanie dla konwencji ONZ ograniczającej eksploatację surowców do 200 mil (321 km) strefy ekonomicznej na szelfie kontynentalnym.

Leniwi Amerykanie i Kanadyjczycy

Amerykanie trzymali się do tej pory na uboczu sporu. Zajęci wojnami w Iraku i Afganistanie, nie mieli czasu na aktywne zaangażowanie się w sprawy Dalekiej Północy. Chociaż ostatnio Mead Treadwell, przewodzący US Arctic Research Commision przyznał, że jego zdaniem wyścig o złoża już się rozpoczął.

– Jeżeli mamy do czynienia z wyścigiem pięciu krajów w Arktyce, to my jesteśmy tym piątym – poparł go dowódca Straży Przybrzeżnej admirał Gene Brooks.

O wiele aktywniej działa Kanada, której politycy od dawna snują plany zagospodarowania okolic podbiegunowych. Na razie to jednak czysta retoryka, chociaż ostatnio rząd w Ottawie przyznał środki na budowę głębokowodnego portu, wprowadzenia całej flotylli łodzi patrolowych, a nawet budowy nowego lodołamacza atomowego „John G. Diefenbaker”.

Grenlandia wkracza do gry

Odkrycie i ewentualna eksploatacja nowych złóż ropy i gazu za kołem podbiegunowym mogą poróżnić kraje sąsiadujące z Arktyką. – Rozbieżności mogą wzrosnąć, gdyby Grenlandia zechciała uzyskać pełną niezależność od Danii - twierdzi Gautier.

Zwłaszcza, że w listopadzie 2008 r. mieszkańcy ogromnej wyspy w specjalnym referendum poparli masowo przejęcie pełnej kontroli nad zasobami naturalnymi, co wspiera dążenie do pozbycia się kontroli Danii.

Dla mieszkańców Grenlandii ewentualny boom surowcowy jest błogosławieństwem i przekleństwem. Z jednej strony grozi bowiem naruszeniem bardzo wrażliwego środowiska naturalnego, a z drugiej stwarza szanse na uzyskanie pełnej autonomii po wiekach rządów Kopenhagi.

Zwłaszcza zamieszkujący Grenlandię Eskimosi ostrzegają rodaków przed chęcią zbyt szybkiego wzbogacenia się. – Jeśli zniszczymy nasze środowisko w imię niepodległości, to cena będzie zbyt wysoka - uznał Aqqalauk Lynge, szef grenlandzkiej społeczności eskimoskiej.

Jednak Aleqa Hammond, były minister finansów lokalnego rządu grenlandzkiego twierdzi: - Ludzie uważają zmiany klimatyczne za coś złego, ale gdy stopnieją lodowce musimy coś robić. Chcemy więc mieć korzyści z tych złóż - podkreśla.

Rosyjskie strachy

Do wspólnego z Rosjanami eksploatowania arktycznych złóż szykują się z kolei Norwegowie. Oslo ma odpowiednie technologie i firmy przygotowane do pracy na morzu, które mogą owocnie współpracować z Rosjami.

Norweskie stocznie Aker Yards oraz południowokoreańskie Samsung Heavy Industries w porozumieniu z rafineriami ConocoPhillips oraz producentem metali Norilsk Nickel produkują już statki do eksploracji Arktyki.

Szerszą współpracę utrudniają jednak spory co do przebiegu linii demarkacyjnej na Morzu Barentsa oraz rozbieżności w interpretacji Układu o Spitsbergenie, który w 1920 r. oddał Norwegom władzę nad znaczną częścią archipelagu.

Tylko współpraca międzynarodowa

Wszystkie atuty, aby przewodzić w wyścigu po ropę, gaz oraz inne surowce w Arktyce ma jednak Rosja. Dysponuje bowiem nie tylko wieloma stacjami badawczymi w regionie, ale i potężna flotą sześciu lodołamaczy, gotowych do patrolowania wód i pól lodowych o każdej porze roku. Moskwa planuje w najbliższych latach zbudowanie kolejnych 3-4 lodołamaczy o napędzie atomowym.

Warunkiem niezbędnym do tego, aby Rosja wygrała dla siebie Daleką Północ jest pozyskanie zagranicznych inwestorów zainteresowanych eksploatacją wielkich projektów, jak Pole Sztokmana na Morzu Barentsa. Państwowym koncernom Gazpromowi i Rosneftowi brakuje bowiem technologii, jak i kapitału do eksploatacji złóż podmorskich.

Problemem dla Rosji, jak i innych sąsiadów Arktyki mogą być również... zmiany klimatyczne. Po ewentualnym podniesieniu poziomu wód mórz i oceanów cała infrastruktura wydobywcza położona w Arktyce może ulec zniszczeniu. Jedynym pocieszeniem może być fakt, że to dość odległa przyszłość.

ikona lupy />
Cena gazu ziemnego / Bloomberg