W czasie spowolnienia gospodarczego staże dla młodych bezrobotnych (do 25 lat) stają się coraz mniej efektywne. Coraz więcej osób po ich zakończeniu nie dostaje propozycji pracy, tylko wraca do pośredniaków.

Ta praktyka jest tym bardziej powszechna, im biedniejszy region lub z większym skokiem bezrobocia. W tym roku, do końca czerwca roczne lub półroczne staże rozpoczęło ok. 95 tys. młodych ludzi, a ponad 62 tys. innych zarejestrowało się powtórnie, bo nie dostali pracy. – W czasach dobrej koniunktury przedsiębiorcy traktują staże jako rozpoznanie kandydata do pracy, w złych jako szansę na skorzystanie z bezpłatnego czasowego pracownika – mówi prof. Urszula Sztanderska z UW.

Przyznaje, że staże są pożyteczne, bo dają absolwentom szansę na dopełnienie edukacji zawodowej, uczą zawodu. Młodzi ludzie poznają nowe technologie, organizacje w firmach, uczą się praktyki. – Ale to nie powinien być element aktywnego przeciwdziałania bezrobociu w urzędach pracy, tylko część efektywnej edukacji w szkołach – dodaje.

Więcej w w "Rzeczpospolitej"

Reklama