Łukasz Wróbel, analityk Open Finance
WYJAŚNIENIE
Obligacje detaliczne emitowane przez Ministerstwo Finansów – przy obecnym, niskim oprocentowaniu lokat bankowych – są rozwiązaniem godnym polecenia wielu inwestorom, np. tym, którzy zrazili się do agresywnych funduszy inwestycyjnych. Obecnie do wyboru są aż cztery rodzaje papierów skarbowych o różnych sposobach i okresach naliczania odsetek (sama konstrukcja obligacji nie należy do skomplikowanych). Dwuletnie obligacje o stałym oprocentowaniu są rozwiązaniem dla osób, które nie chcą ryzykować (pomijamy ekstremalny przypadek ogłoszenia przez państwo niewypłacalności – wtedy pieniądze zainwestowane w obligacje przyniosą straty). W sierpniowej ofercie roczne oprocentowanie wynosi 4,75 proc. i nie zmienia się przez cały okres trwania inwestycji. Z góry wiemy zatem, ile pieniędzy wpłynie na nasze konto w momencie wykupu obligacji przez Ministerstwo Finansów. Rentowność trzyletnich obligacji o zmiennym oprocentowaniu uzależniona jest od wysokości stóp procentowych w Polsce. Odsetki naliczane są częściej – co pół roku, a ich wysokość zależy od sześciomiesięcznej stopy WIBOR (te papiery najbardziej opłaca się kupić przed oczekiwanymi podwyżkami stóp przez Radę Polityki Pieniężnej). Biorąc pod uwagę fakt, że na początku przyszłego roku zmieni się skład RPP oraz że koszt pieniądza od czerwca 2008 r. został obniżony z 6 proc. do 3,5 proc., obligacje o zmiennym oprocentowaniu oferują atrakcyjny stosunek potencjalnego zysku do podejmowanego ryzyka. Jeżeli inwestycję rozpoczniemy w sierpniu 2009 r., przez pierwsze pół roku oprocentowanie „trzylatek” wynosić będzie 4,17 proc. w skali roku.
Dwa pozostałe rodzaje obligacji są indeksowane inflacją, czyli stanowią zabezpieczenie przed dynamicznym wzrostem cen, który pomniejsza moc realną nabywczą naszego kapitału. Do dyspozycji mamy obligacje cztero- i dziesięcioletnie. Papiery te w pierwszym roku przyniosą odpowiednio 5,75 proc. i 6,75 proc.
Reklama