● Czy w gospodarce światowej nastąpił już przełom?
– Bez wątpienia rozmaite oznaki wskazują, że światowa gospodarka odbija od dna. Na ile wychodzi na prostą? To się okaże nie wcześniej, niż w drugim półroczu.
● Co napawa pana największą otuchą?
Reklama
– Widać oznaki stabilizacji systemu finansowego, chociaż w systemie bankowym jeszcze nie wszystko przetrawiono. Z pewnością nie pogarsza się stan popytu konsumpcyjnego.
● A co pana obecnie niepokoi?
– Niepokoi mnie, że ludzie uprzedzają wypadki i ulegają nadmiernemu optymizmowi. Jeśli chodzi o Philipsa, koncentrujemy się na maksymalnym obniżaniu kosztów i zmieniamy strukturę kosztów stałych, na ile się da. Im silniejsze będzie ożywienie, tym łatwiej nam będzie stworzyć dźwignię finansową.
● Czy gospodarka europejska jest skazana na najwolniejsze na świecie wychodzenie z kryzysu?
– Niekoniecznie. Europa zawsze miała tendencję do poruszania się raczej powoli – z wielu powodów. Azja stanowi coś w rodzaju wyjątku – tam nie doszło do nadmiernego zadłużenia, do którego doprowadziły rozwinięte gospodarki. Natomiast nie ma oczywistych powodów, by Stany Zjednoczone miały znacznie wyprzedzić Europę. Martwi mnie, że przed nami ciągle jeszcze potężna fala bezrobocia. Ta perspektywa dotyczy bardziej Europy niż USA i nie wiadomo, jak wpłynie na europejską gospodarkę. Należałoby bardzo czujnie obserwować kierunek bezrobocia i jego oddziaływanie na nastroje konsumentów, stabilność społeczną, stosunki między pracodawcami a pracownikami itp.
● Który kraj ma, pana zdaniem, najlepszy program pobudzania gospodarki?
– Bardzo trudno byłoby mi ocenić, który pakiet stymulacyjny jest najlepszy. Istnieją dwa szeroko rozumiane rodzaje programów stymulacji gospodarki: pierwszy to programy silnie skoncentrowane na generowaniu popytu w krótkim okresie – ich efekt będzie ograniczony; drugi to pakiety stanowiące połączenie działań krótkookresowych i działań na rzecz długofalowych zmian strukturalnych. Z naszego punktu widzenia, wśród światowych pakietów stymulacyjnych programy chiński i amerykański łączą w racjonalny sposób środki krótkookresowe i bardziej długofalowe podejście do kwestii strukturalnych. Co ciekawe, programy obu krajów są skierowane między innymi na opiekę zdrowotną. W Europie raczej przeważają działania krótkookresowe – a zatem ich skuteczność będzie ograniczona.
● Czy nie obawia się pan, że interwencja rządów może wywołać pewne skutki uboczne, na przykład inflację, czy wysokie zadłużenie?
– Powiedziałbym, że ryzyko inflacji dotyczy średniego okresu. Natomiast w krótkim okresie nadwyżka zdolności produkcyjnych, istniejąca w niemal wszystkich sektorach, nie pozwoli na zbyt silny wzrost cen.
● Czy silniejszy wzrost Chin oznacza, że gospodarczy punkt ciężkości będzie się stale przesuwał na Wschód?
– Tak, oczywiście. Na to już wskazują czynniki demograficzne. Jeżeli obecnie Chiny mają 1,3 mld ludności, a Indie 1,1-1,2 mld, to muszą się stać dominującymi gospodarkami świata. Jednak to nie powód, by świat, który dziś nazywamy rozwiniętym, miał tracić nadzieję. Przeciwnie, to szansa dla wszystkich – ale strukturalny zwrot w stronę Azji i w stronę Chin musi nastąpić.
● Czy Philips stanie się w znacznie większym stopniu spółką rynków wschodzących?
– Już dziś około jednej trzeciej przychodów Philipsa pochodzi z gospodarek rozwijających się i nie ulega wątpliwości, że to właśnie tam są możliwości wzrostu. Mogę sobie wyobrazić, że do 2015 roku te gospodarki będą źródłem około połowy naszych przychodów.
● Czy uważa pan, że plan opieki zdrowotnej Baracka Obamy jest dobry?
– Administracja Baracka Obamy idzie w dobrym kierunku na wielu frontach.
● Ale czy rzeczywiście wziął się za rozwiązanie tej kwestii?
– To się okaże. To bardzo drażliwa sprawa. W Europie za jakość opieki zdrowotnej płacimy cenę, jaką płacimy, ponieważ rządy mają na to znaczny wpływ. W USA będzie to przedmiotem wielkiej debaty. Czy opieka zdrowotna jest częścią wolnorynkowej gospodarki? Czy może działać według zasad wolnorynkowych? O jakim produkcie i jakim punkcie odniesienia może być mowa, gdy człowiek dostaje ataku serca? Czy to jest rynek – czy może raczej sfera użyteczności publicznej?
OPIEKA ZDROWOTNA ZAMIAST ELEKTRONIKI
Gerard Kleisterlee (62 lata), jeden z czołowych biznesmenów Europy, przekształcił holenderski koncern Philips. W 2001 roku, gdy obejmował stanowisko dyrektora naczelnego, spółka była znana jako producent półprzewodników i elektroniki użytkowej. Gerard Kleisterlee sprzedał oddział półprzewodników (mimo że niegdyś kierował nim jego ojciec) i zainicjował proces odchodzenia od elektronicznych korzeni koncernu. Obecnie Philips koncentruje się na opiece zdrowotnej (sektorze, w którym wraz z General Electric i Siemens tworzy wielką światową trójkę), oświetleniu i branży, którą określa jako „przemysł konsumpcyjnego stylu życia” – mieszanki elektroniki i urządzeń gospodarstwa domowego. Wyzwaniem dla kierownictwa koncernu jest utrzymanie rentowności w długim okresie i przekroczenie progu sprzedaży 30 mld euro rocznie.