Biały Dom podał w komunikacie, że przywódcy osiągnęli historyczne porozumienie, na mocy którego G20 znajdzie się w centrum ich wysiłków, by zbudować stabilne ożywienie, przy jednoczesnym unikaniu finansowych zawirowań, które doprowadziły do kryzysu.
Źródła w G20 podały, że nowe uprawnienia nie będą wynikały z pozbawienia ich innych grup, takich jak G7 czy G8. Jednak G20 skupi się na kwestiach ekonomicznych, podczas gdy G8 będzie się zajmować przede wszystkim stosunkami międzynarodowymi i polityką zagraniczną.

Większa rola Wschodu

Komunikat z Pittsburgha był rozwlekły i w znaczący sposób pozbawiony istotnych treści.
Reklama
„Radykalne zmiany w światowej gospodarce nie zawsze znajdowały odzwierciedlenie w globalnej architekturze współpracy gospodarczej” – podał Biały Dom w osobnym oświadczeniu. „Wszystko to zmieni się dzisiaj wraz z historycznym porozumieniem, na mocy którego G20 znajdzie się w centrum wysiłków zmierzających do zbudowania trwałego odrodzenia”.
Brytyjski premier Gordon Brown powiedział nawet, że nowe ciało oferuje więcej szans na osiągnięcie rezultatów niż jakiekolwiek inne od II wojny światowej.
Na poziomie symbolicznym ruch ten jest bardzo istotny, ponieważ przenosi ekonomiczny punkt ciężkości z Zachodu na Wschód. Nowy klub będzie miał sześciu azjatyckich członków, czyli Chiny, Japonię, Indie, Koreę Południową, Indonezję i Australię. G8 miało tylko jednego, Japonię.
Jednak fakt, że nowe ciało składa się z tak różnych członków, jak Argentyna, Turcja i prezydencja UE – plus Hiszpania, Holandia i ONZ ze statusem obserwatora i tak dalej – sugeruje, że prawdziwa praca będzie się odbywać w mniejszych podkomisjach. W świecie, w którym różne „grupy G” mnożą się jak grzyby po deszczu, tę, którą naprawdę warto obserwować, można nazwać „G2”. Tworzą ją Stany Zjednoczone i Chiny.
– Jeżeli chcesz się zorientować, w jakim kierunku zmierza świat, to weź stanowisko USA i stanowisko Chin i wytycz linię demarkacyjną gdzieś pośrodku – powiedział David Rothkopf, były wysoki rangą przedstawiciel administracji Clintona.

Niepokój w ONZ

Ta zmiana może również zaniepokoić formalne instytucje międzynarodowe. W wywiadzie dla „FT” Ban Ki-Moon, sekretarz generalny ONZ, powiedział, że był w Pittsburghu, by przypomnieć przywódcom G20, że 85 procent państw świata nie było reprezentowanych na tym spotkaniu. Na G20 przypada 85 procent światowych dochodów.
– Wciąż jest tylko jedno uniwersalne ciało do współpracy międzyrządowej i jest nim Zgromadzenie Ogólne ONZ – powiedział Ban Ki-Moon.
Jednym z takich obszarów współpracy są negocjacje dotyczące zmian klimatycznych, które nadal toczą się na forum ONZ, ale którymi państwa G20 są coraz bardziej żywotnie zainteresowane.