Ceny soi, które od maja spadły o 11 procent, i ceny kukurydzy (które w tym czasie obniżyły się o prawie 33 proc.) odzwierciedlają nadzieje, że rekordowe zbiory zapobiegną skokom cen żywności w momencie, gdy napędzana programami stymulacyjnymi gospodarka światowa zacznie wreszcie odżywać. Choć jednak wyjątkowo udany sezon rozczaruje niektórych inwestorów na rynku surowców rolnych, to nadal utrzymują się czynniki strukturalne, przemawiające za wyższymi cenami soi i kukurydzy w dłuższym terminie.
Popytowa strona tego równania jest aż nadto dobrze znana: rosnący apetyt na mięso ze strony chińskich konsumentów powinien zwiększać popyt na soję, stanowiącą kluczowy składnik paszy dla zwierząt. Jednocześnie zdecydowane poparcie rządu USA dla produkcji bioetanolu powinno napędzać popyt na kukurydzę: oczekuje się, że do 2012 roku na produkcję etanolu przeznaczać się będzie 2/5 amerykańskich jej zbiorów. Jeśli spojrzeć na to od strony podażowej, to żniwa w USA spowodują wprawdzie zwiększenie zapasów, ale z bardzo niskiego poziomu: w końcu przyszłego roku globalne rezerwy kukurydzy mają starczać na pokrycie 68 dni popytu, czyli – według Deutsche Banku – na okres o połowę krótszy niż 10 lat temu.
Z kolei zbiory innych produktów rolnych wskazują, jak bardzo ceny zależne są od warunków pogodowych i innych trudności z podażą. Ulewne deszcze w Brazylii i susza w Indiach sprawiły, że ceny cukru były we wrześniu najwyższe od 28 lat. Z kolei obawy o braki kakao – co jest efektem chronicznego niedoinwestowania tych upraw na Wybrzeżu Kości Słoniowej, które jest jego największym światowym producentem – na giełdzie w Londynie wywindowały ceny tego surowca w kontraktach terminowych do ponad 2,1 tys. funtów za tonę, czyli do poziomu najwyższego od 24 lat. Skoro ceny kukurydzy i soi nie wzrosną, rolnicy nie będą mieli bodźców do obsiewania nimi gorszych gruntów, choć powiększenie obszaru upraw może być konieczne do zaspokojenia rosnącego popytu. Obecna słabość cen może się więc okazać krótkotrwała.