FT dowiedział się, że pomiędzy urzędem kanclerskim Angeli Merkel i ministerstwem gospodarki wybuchł spór na temat przedłużających się negocjacji, które mają zapewnić finansowe wsparcie dla transakcji ze strony Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Belgii.

Kto za to zapłaci

Niemiecki rząd doprowadził do porozumienia, na mocy którego 55-proc. udziałów w Opel-Vauxhall, czyli europejskiej części amerykańskiego General Motors, zostanie sprzedane Magna International. Jednak sukces całej operacji zależy od zapewnienia 4,5 mld euro w postaci pożyczki od państwa i gwarancji kredytowych. Finansowanie bierze na siebie głównie Berlin, ale dołożyć się mają również inne kraje europejskie.
Urząd kanclerski jest prawdopodobnie niezadowolony ze sposobu, w jaki Jochen Homann, wiceminister gospodarki, prowadzi rozmowy. Napięcia związane z transakcją narastają od czasu, gdy niemiecki minister gospodarki Karl-Theodor zu Guttenberg odrzucił początkowo ofertę Magny, ale jego decyzja została uchylona przez kanclerz Angelę Merkel.
Reklama
Spór w niemieckim rządzie wyszedł na światło dzienne, kiedy rozmowy pomiędzy przedstawicielami europejskich rządów w Berlinie i pomiędzy związkami zawodowymi a Magną skończyły się bez konkretów, co stawia pod znakiem zapytania wyznaczony na ten tydzień termin podpisania umowy.
Berlin napotyka coraz większy opór ze strony Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Belgii. Kraje te prawdopodobnie mają wziąć na siebie większą część zwolnień, które obejmą 10,5 tys. miejsc pracy. W Niemczech zatrudnionych jest 50 proc. z liczącej 50 tys. osób załogi Opla, ale wewnętrzne dokumenty pokazują, że niektóre z niemieckich zakładów należą do najmniej wydajnych w grupie.

Hiszpański brak wiary

Po piątkowym spotkaniu z prezesem Magny Siegfriedem Wolfem hiszpański minister przemysłu Miguel Sebastian potwierdził swój sceptycyzm wobec transakcji.
Powiedział, że Magna, która na wtorek planuje kolejną turę rozmów w Madrycie, nie była w stanie przekonać go do przemysłowej koncepcji dla Opla. Sebastian podkreślił, że hiszpańska fabryka Opla w Saragossie nie powinna stracić nic ze swoich mocy produkcyjnych na rzecz tak samo lub mniej wydajnych zakładów w Niemczech.
Magna planuje przenieść jedną linię produkcyjną z fabryki Figueruelas, która zatrudnia 7,5 tys. osób i należy do najbardziej wydajnych zakładów Opla, do Eisenach w Niemczech.
Źródła zbliżone do niemieckiego rządu twierdzą, że Hiszpania nalega na gwarancje dla fabryki. Ich zdaniem mogłoby to być jednak sprzeczne z europejskimi przepisami dotyczącymi pomocy państwowej.
Kolejna runda rozmów pomiędzy brytyjskim rządem, związkami a Magną także nie przyniosła w piątek rezultatu.
– Wciąż nie wypracowaliśmy jeszcze stanowiska, które byłoby akceptowalne albo dla związków, albo dla rządu – powiedział rzecznik brytyjskiego gabinetu. Jednak tamtejsi urzędnicy sugerują, że przyszły tydzień może przynieść rozstrzygnięcie, ponieważ w ciągu ostatnich kilku dni osiągnięto znaczący postęp.

Produkcja i zwolnienia

Związki chcą, by Magna zobowiązała się do produkcji 150 tys. samochodów rocznie w fabryce Ellesmere Port w północno-zachodniej Anglii. To o 20 proc. więcej niż przewiduje plan firmy. Związki twierdzą, że ta różnica mogłaby o połowę zmniejszyć liczbę zwolnień, których ma być 830.
Tymczasem w Niemczech pojawiły się kolejne sygnały świadczące o politycznych zawirowaniach wokół transakcji. Rainer Brüderle, wpływowy członek Partii Wolnych Demokratów (FDP), która ma stworzyć nowy rząd z CDU kanclerz Merkel, wyraził niepokój co do losów całej operacji.
– Moje obawy, że nic w tej sprawie nie zostało zrobione właściwie, zaczynają się stopniowo spełniać – powiedział.