Co było powodem, dla którego firma TUI postanowiła podawać ceny katalogowe wycieczek w swojej rodzimej walucie, czyli w euro?

TUI Poland to polski oddział TUI, w którym spółką matką jest firma niemiecka. Dlatego to euro, a nie złoty jest naszą rodzimą walutą. Nie wszędzie jednak ceny katalogowe wycieczek są podawane w euro.

W większości krajów, w których działają oddziały TUI, ceny ustalane są w lokalnej walucie. W Stanach Zjednoczonych jest to dolar amerykański, w Wielkiej Brytanii funty, a w Europie, w tym także w Polsce, euro.

Nasza decyzja jest bowiem tożsama z opinią wielu ekonomistów, że optymalnym rozwiązaniem jest, aby każdy płacił w takiej walucie, w jakiej zarabia. Oczywiście, pojawia się pytanie, dlaczego w Polsce jest euro, skoro obowiązującą walutą jest złoty. Trzeba jednak pamiętać, że Polska miała już od 2012 roku znaleźć się we wspólnej strefie monetarnej. Zrobiliśmy więc krok naprzód.

Reklama

Jakie są plusy ustalania cen katalogowych w Polsce w euro? Rozumiem, że pozwala to uniknąć wahań kursowych, ale może jest coś jeszcze?

To rozwiązanie pozwala oczywiście zminimalizować ryzyko kursowe, ale także kalkulować ceny bez żadnych dodatkowych dopłat. Naszą intencją jest, aby podawać klientom ceny produktów, które pokazują nasze rzeczywiste koszty, a te ponosimy zazwyczaj również w euro. Proszę sobie wyobrazić, że zdecydowali się państwo na urlop z rodziną i w tej chwili dzwonię do państwa z informacją, że wykupiona wycieczka wymaga dopłaty. Myślę, że taka propozycja większości z nas nie przypadłaby do gustu.

Jako przykład można podać sytuację z tego roku, w której Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zakwestionował podwyższenie cen wycieczek oferowanych przez niektórych touroperatorów. Powoływali się oni na wzrost opłat paliwowych, za które rozliczają się z przewoźnikami w euro.

W TUI minimalizujemy ryzyko powstawania takich sytuacji. Swoim kontrahentom – zarówno przewoźnikom, jak również hotelarzom – płacimy w euro, dlatego wierzymy, że jeśli naszym klientom podajemy również ceny w euro, to jest to uczciwe rozwiązanie.

Jakie są natomiast negatywne skutki takiego rozwiązania? Jak podawanie cen w euro przekłada się na popyt, w momencie gdy waluta lokalna mocno się osłabia?

Osłabienie złotego powoduje, że ceny naszych produktów są coraz wyższe, a to w konsekwencji oznacza niższy niż zazwyczaj popyt. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w tym roku, kiedy złoty drastycznie się osłabił względem głównych walut. Nie można jednak zapominać, że kalkulowanie cen w euro ma też zaletę – stabilność ceny.

Niezależnie od tego, w jakiej walucie ustalane są ceny wycieczek, prowadzenie działalności na rynku usług turystycznych związane jest z ryzykiem. Z jednej strony trzeba bowiem ocenić stabilność rynku surowcowego. Mam tu na myśli ropę, od której ceny w dużej mierze zależy ostateczna cena wycieczki. Z drugiej strony zawsze istnieje ryzyko walutowe. Bo wciąż na wielu kierunkach rozliczenia z operatorami hoteli za wynajęte pokoje odbywają się w dolarach. Przykładem takiego kierunku jest Egipt.

Czy TUI zastanawia się nad wprowadzeniem cen w Polsce w złotych i ewentualną ich późniejszą zamianą z powrotem na euro, po wejściu Polski do wspólnej strefy monetarnej?

Znaczne osłabienie złotego w tym roku skutkuje tym, że w tej chwili bardzo uważnie analizujemy pozytywne i negatywne skutki każdej tego rodzaju decyzji. Chcemy podjąć taką, która okaże się najbardziej racjonalna dla firmy, pozostając równocześnie najbardziej korzystną dla klienta. Ewentualna zmiana w kalkulacji cen musi być poprzedzona wprowadzeniem odpowiednich instrumentów finansowych. Mam tu na myśli rodzaj hedgingu. Wprowadzenie tego rozwiązania jest kosztowne, ale konieczne, jeśli chcemy, aby klient nie ponosił ryzyka wahań kursowych. Wszystko to oczywiście trzeba odpowiednio skalkulować i właśnie na tym etapie analizy jesteśmy.

Czy myśli pan, że w momencie wejścia Polski do wspólnej strefy monetarnej TUI zyska na tym, że dyktuje ceny w euro?

Mamy już doświadczenie w kalkulowaniu cen w euro. Dlatego uważam, że w momencie wejścia Polski do wspólnej strefy monetarnej będzie to naszą przewagą konkurencyjną, podczas gdy inni metodą prób i błędów będą próbować odnaleźć się w nowej rzeczywistości.