Rozpaczliwe zakupy chińskich elektrowni doprowadziły do skoku cen na rynku natychmiastowym – mówi Alan Heap, analityk rynku surowców w Citigroup w Sydney.

Ostra zima wzmaga popyt

Problemy pogłębiły się wskutek dużych opadów śniegu na północy, co utrudniło wydobycie i transport węgla.
Ale i przedtem kraj ten miał problemy z podażą. To, że Pekin z eksportera węgla stał się jego importerem, jest głównie skutkiem wymuszonego przez władze zamykania nielegalnych i niebezpiecznych małych kopalń, których setki znajdowały się w prowincji Shanxi, głównym regionie wydobywczym.
Reklama
Obecnie, jak mówią dilerzy, Chiny zwiększają zakupy u tradycyjnych dostawców z Australii, Indonezji i Wietnamu, po raz pierwszy zamówiły też węgiel w Kolumbii.
– To się nigdy przedtem nie zdarzyło – mówi Gerard McCloskey, prezes McCloskey Group z Londynu.
Analitycy oceniają, że w zeszłym roku Chiny importowały (w ujęciu netto) ponad 50 mln ton węgla energetycznego, choć jeszcze w 2005 roku jego eksport netto wyniósł 70–80 mln ton.
Zdaniem Brendana Fitzpatricka, analityka ds. górnictwa w Deutsche Bank w Sydney, zmiana sytuacji Chin oznacza kluczowy zwrot na rynku węgla przewożonego drogą morską. Wcześniej ceny tego surowca były długo niskie ze względu na niski popyt jego tradycyjnych importerów, czyli Japonii, Korei Południowej i Tajwanu.
Większość analityków, dilerów i szefów firm wydobywczych uważa, że Chiny nadal będą kupować za granicą duże ilości węgla energetycznego.
– Sądzimy, że Chiny zamierzają pozostać jego importerem netto – mówi Richard Navarre, prezes Peabody Energy z USA, która twierdzi, że jest największą prywatną firmą węglową świata.
– Zużycie tego surowca w regionie Azji i Pacyfiku będzie rosło – dodaje.
Andreas Bokkenheuser, analityk z UBS w Singapurze, twierdzi natomiast, że popyt na węgiel energetyczny może się utrzymać w I kwartale, ponieważ w Chinach będzie nadał rósł popyt na energię elektryczną, a kłopoty z jego krajową podażą pewnie się zaostrzą.

Indie też będą importować

Jak się oczekuje, również indyjski popyt na węgiel energetyczny będzie w tym roku nadal duży, gdyż kraj ten rozwija produkcję prądu.
Wraz z odżywaniem popytu ponownie ujawniają się niedostatki infrastruktury eksportowej, ograniczające możliwości przewozu węgla energetycznego drogą morską. Widać to w największym australijskim porcie eksportu tego surowca, Newcastle, gdzie kolejka statków czekających na załadunek liczy 60 jednostek – najwięcej od dwóch lat.

Najdrożej od 2008 roku

Rosnący popyt na węgiel energetyczny i kłopoty z jego podażą wywindowały ostatnio jego cenę w transakcjach natychmiastowych (spot) na rynku australijskim do 105 dol. za tonę: to najwięcej od listopada 2008 r. i aż 61 proc. więcej niż w marcu zeszłego roku, gdy płacono za nią 61 dol.
Zwyżka cen węgla energetycznego odzwierciedla do pewnego stopnia sytuację na rynkach innych surowców masowych, jak stosowane w hutnictwie ruda żelaza i węgiel koksujący: tam również ceny idą w górę.
Ponieważ inwestorzy finansowi nie mają wpływu na rynek tych surowców, analitycy uważają ruchy ich cen wyłącznie za odbicie stanu podaży i popytu.
Choć ceny węgla w transakcjach spot nadal są znacznie niższe od rekordu z lipca 2008 r. (ponad 210 dol. za tonę), ostatni wzrost popytu dobrze wróży firmom wydobywczym – jak Xstrata, BHP Billiton, Anglo American, Rio Tinto i Peabody, które właśnie negocjują z odbiorcami azjatyckimi kontrakty na 2010–2011 rok. Większy popyt to także dobra nowina dla firm handlujących węglem, jak Glencore, Vitol, Trafigura i Noble.
Zarówno szefowie firm górniczych, jak i analitycy i handlowcy przewidują, że w negocjowanych obecnie kontraktach cena wyniesie 85–90 dol. za tonę i będzie o około 20–25 proc. wyższa niż w poprzednim roku, gdy ustalono ją na 71 dol.