– W 2009 roku liczba aut w zarządzaniu wzrosła o około 10 proc. – szacuje Leszek Pomorski, przewodniczący Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu i prezes ING Car Lease. Jego zdaniem mniej więcej taki odsetek stanowią auta firm, które zdecydowały się na przedłużenie okresu wynajmu zamiast zawrzeć nowe kontrakty. Takie rozwiązanie jest dla przedsiębiorcy tańsze i bezpieczniejsze w niepewnej sytuacji rynkowej.
– Wzrost na ten rok przewiduję na około 5 proc., bo obawiam się, że część firm po okresie przedłużenia nie zawrze nowych kontraktów. Ale co zrobią rzeczywiście, tego nie wiadomo – mówi Leszek Pomorski. Ale są też bardziej optymistyczne prognozy, bo na przykład analitycy Masterlease szacują, że choć jeszcze pierwsze półrocze będzie trudne, to już w drugim dynamika rozwoju CFM powinna sięgnąć 10–15 proc. Ale oni z kolei są mniej optymistyczni, jeśli chodzi o wzrost osiągnięty w ubiegłym roku: szacują go na 6–8 proc.

Udało się przetrwać

Trudno o dokładne dane, ile aut mają firmy w zarządzaniu, bo dopiero teraz branża ujednolica sprawozdawczość. Większe firmy zrzeszone w Związku Polskiego Leasingu i Polskim Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów (PZWLP), doliczyły się nieco ponad 90 tys. aut objętych zarządzaniem w różnych formach. Szacują, że pozostali gracze mogą dysponować liczbą około 10 tys. aut. Instytut Keralla, monitorujący ten rynek, już w połowie 2009 roku doliczył się 130 tys. aut w zarządzaniu.
Reklama
Bez względu na ostateczne liczby zarządzający firmami z branży są zadowoleni z tego, jak przetrwali kryzys. – Naszymi klientami są w około 90 proc. duże korporacje, których floty liczą powyżej 100 samochodów – mówi Sławomir Wontrucki, prezes zarządu LeasePlan.
Wyjaśnia, że taka struktura jest bezpieczniejsza pod względem ryzyk operacyjnych i kredytowych niż firm, które zajmują się wyłącznie leasingiem, bo ich klientami są głównie małe i średnie firmy. A te kryzys dotknął najbardziej i segment samego leasingu pojazdów skurczył się w 2009 roku o prawie 35 proc. Opcje leasingu wzbogaconego o dodatkowe usługi (np. ubezpieczenie OC i AC, assistance, serwis mechaniczny i opon, karty paliwowe, monitoring GPS) nawet w kryzysie cieszyły się większą popularnością.
Spośród 15 firm członkowskich PZWLP dziewięć poprawiło wyniki, notując wzrost liczby zarządzanych aut od około 70 do 1,3 tys. Cztery straciły część rynku, bo ich floty skurczyły się o 50–740 aut. W pozostałych stan posiadania nie zmienił się istotnie.

Szukanie zysków

Nie oznacza to jednak, że kryzys nie wpłynął na działalność tych firm. Na przykład LeasePlan w poszukiwaniu dodatkowych źródeł przychodów rozwijał usługi zarządzania zakupem paliw. Skierował swoją ofertę nie tylko do firm, które wynajmują samochody długoterminowo, w wyłącznym finansowaniu lub wyłącznym zarządzaniu. I udało mu się wyposażyć w karty paliwowe prawie 1,5 tys. samochodów, przedsiębiorców, którzy nie mają floty obsługiwanej przez tę firmę.
Zarządzający spodziewają się zmian preferencji klientów co do sposobu rozliczeń. – W ubiegłym roku więcej niż zwykle było transakcji zawieranych przy zmiennej stopie procentowej. W tym roku klienci powinni powrócić do umów o stałej stopie – mówi Leszek Pomorski.
Taki ruch był spowodowany poszukiwaniem oszczędności przez firmy. Decydując się przy ubiegłorocznych niskich stopach procentowych na podpisanie umowy, ponosiły one niższe koszty rat leasingowych niż w wariancie ze stopami stałymi (który uwzględnia prawdopodobny wzrost). Wolały w czasie kryzysu płacić mniej, nawet zakładając, że w kolejnym roku oprocentowanie będzie wyższe. Przyjmowały, że gdy koniunktura się poprawi, będzie im łatwiej.
ikona lupy />
Rynek flotowy zdominował wynajem długoterminowy / DGP