Dominik odpowiadał na pytanie posłów PiS, którzy chcieli wiedzieć, dlaczego rząd nie chce przeznaczyć pieniędzy na inwestycje w górnictwie w sytuacji, gdy ceny węgla rosną m.in. z powodu mniejszego wydobycie surowca. A to - jak podkreślali - przekłada się na wyższe ceny ogrzewania i energii elektrycznej.

Wiceminister wyjaśnił, że rząd nie przewidział środków na tzw. inwestycje początkowe w górnictwie. Tłumaczył, że przyszłoroczny budżet jest tak skonstruowany, żeby jak najbardziej zmniejszyć deficyt m.in. ze względu na plany wejścia Polski do strefy euro. Zwrócił również uwagę na spowolnienie gospodarcze oraz spodziewane mniejsze wpływy do budżetu.

Dominik podkreślił, że rząd mógłby wesprzeć inwestycje w kopalniach - dopuszczają to unijne przepisy, ale w przypadku, gdyby firmy węglowe przedstawiły odpowiednie plany, które mają pokazać, że taka inwestycja jest niezbędna w celu zapewnienia efektywności ekonomicznej kopalni. Zaznaczył, że takie plany do resortu finansów nie wpłynęły.

Wyjaśnił, że rząd i tak mógłby jedynie dopłacić do inwestycji zaledwie 30 proc. ich kosztów. Pozostałe 70 proc. musi pochodzić od spółek węglowych.

Reklama

Jego zdaniem, finansowanie inwestycji z budżetu nie jest jedyną możliwością. W sytuacji dobrej koniunktury na węgiel, kopalnie nie powinny mieć trudności w pozyskaniu środków na ten cel na rynku finansowym.

Według wiceministra, gdy ceny węgla na rynku światowym są wysokie, spółki węglowe powinny tak działać, by zapewnić sobie środki na inwestycje. Tymczasem zyski ze sprzedaży węgla - jak mówił - szły na podwyżki płac.

AL, PAP