„Aby mieć pewność, że plan pomocy odniesie sukces, musi on objąć także innych potencjalnych kandydatów i dlatego kwota może być ogromna” – argumentuje Paul Mortimer-Lee, szef gospodarek rynkowych w BNP z Londynu „Skala pomocy ma swoje znaczenie, jeśli próbuje się odstraszyć spekulantów i uspokoić zdenerwowanych posiadaczy obligacji”.

BNP oszacował zatem wielkość pakietu pomocowego, który byłby niezbędny dla zaspokojenia potrzeb Grecji, Portugalii, Hiszpanii i Irlandii. Mortimer-Lee posłużył się regułą stosowaną m.in. przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, kiedy za punkt wyjścia bierze 20 proc. produktu krajowego brutto.

Bloomberg przypomina, że na uratowanie koncernu ubezpieczeniowego American International Group amerykański rząd przeznaczył rekordową kwotę 182 mld dolarów.

Przywódcy europejscy w zeszłym tygodniu obiecali zagwarantować stabilność w strefie euro, ale nie podano żadnych szczegółów dotyczących planu pomocy Grecji. Hiszpańskie i portugalskie obligacje dalej tracą na wartości w obliczu obaw, że te kraje także będą miały problemy z redukcją swoich deficytów.

Reklama

„Nie ulega wątpliwości, że jedyne wsparcie, jakie otrzymały dotąd peryferyjne (gospodarki strefy euro) ma charakter wsparcia moralnego. Słowa, jak wiadomo, niewiele kosztują. W przeciwieństwie do pomocy ratunkowej, jeśli ma ona być przekonująca” – konkluduje Mortimer-Lee.