Walki narkotykowych gangów w Meksyku odstraszają turystów. Mafijne porachunki i zła sytuacja na rynku pracy w USA to główne powody spadku przychodów przedsiębiorców w meksykańskich miejscowościach wypoczynkowych.

Zyski z turystyki mogą spaść w Meksyku drugi rok z rzędu. W 2008 roku wynosiły one 13,3 mld dol., w ubiegłym były o 2 mld dol. mniejsze. Amerykanie niechętnie wybierają się w rejony, gdzie narkotykowe kartele krwawo załatwiają swoje interesy. Zamiast popijać tequilę w Acapulco, obywatele USA wolą opalać się na Florydzie.

Statystyki nie są zachęcające - tylko w tym roku w narkotykowych porachunkach życie straciło 2049 osób. W zeszłym roku w Meksyku zamordowano 77 Amerykanów. Departament Stanu USA odradza wycieczki do sąsiedniego kraju, ostrzegając przed zwiększającą się przemocą.

Coraz mniej studentów wybiera się w czasie wiosennych ferii do meksykańskich kurortów, a w hotelach spadła liczba rezerwacji. Według prognoz w Acapulco bawić się będzie o 30 proc. mniej młodych ludzi niż przed rokiem. O unikanie podróży do Meksyku apelował do swoich studentów Uniwersytet Kalifornijski.

Organizatorzy wycieczek i studenckich imprez przekonują, że miejscowości wypoczynkowe nie są niebezpieczne, a narkotykowe gangi nie walczą z turystami ani Amerykanami. Aby przyciągnąć gości ceny w niektórych hotelach spadły nawet o 20 proc. A jest o co walczyć - w zeszłym roku turyści podróżujący w pobliżu granicy wydali średnio 732 dol. w czasie wizyty w Meksyku.

Reklama

Przemoc odstrasza nie tylko turystów, ale także inwestorów. Gabriel Casillas z JPMorgan Chase szacuje, że może to skutkować obniżeniem wzrostu gospodarczego Meksyku o jeden punkt proc.