StockWatch.pl: Czas na poważniejszą korektę?

Piotr Kuczyński: Nie wiemy tego. Z początkiem roku zakładałem korektę w drugiej połowie drugiego kwartału, gdzieś z początkiem maja. Wydawało się, że rozpocznie ją zamieszanie dookoła Goldman Sachs. Ale to chyba jeszcze nie to. Reakcja amerykańskich inwestorów nie jest jednoznaczna. Z pewnością jesteśmy za wysoko, akcje wyceniane są bardzo drogo, ale początku korekty jeszcze nie widzę.

A jak głęboka będzie ta korekta, która w końcu nadejdzie?

Analityk nie ma krystalicznej kuli, w której widzi przyszłość nieznaną innym. Musi być elastyczny, uwzględniać nowe dane. Podobnie zachowują się najlepsi inwestorzy. Myślę, że korekta będzie rzędu 20 proc., czyli dość poważna, ale nie dramatyczna.

Reklama

Nadchodzące spadki będą miały charakter bardziej techniczny, czy też to mocny fundamentalny sygnał, że giełdy są w zdecydowanie lepszej sytuacji niż światowa gospodarka?

Odpowiedź nie jest jednoznaczna. O pogorszeniu fundamentów moglibyśmy mówić gdyby sytuacja w globalnej gospodarce była coraz gorsza. A tak raczej nie jest. Myślę, że będziemy mieli do czynienia z realizacją zysków wynikających z gry pod dobre raporty za I kwartał tego roku. Inwestorzy byli pewni, że będą dobre, kupowali wcześniej akcje, powinni niedługo zacząć je sprzedawać, dyskontując zyski. Odczuwalne są obawy związane z II półroczem tego roku. Nie wiemy, jak zachowa się gospodarka, kiedy ostatecznie wygasną programy stymulacyjne. We Włoszech i Niemczech już nie działają programy dopłat do wymiany samochodów, Amerykanie przedłużyli program dopłat do domów do końca kwietnia i już go nie przedłużą. Reakcja rynku na to nie musi być pozytywna, co pokazuje przykład Chin. Władze mocno studzą gospodarkę, giełda chińska porusza się w trendzie bocznym.

Nasz parkiet ucierpi tym razem mniej czy bardziej od wiodących światowych indeksów?

Raczej bardziej. Zawsze rynki krajów rozwijających spadają bardziej od rynków krajów rozwiniętych. Wynika to z ich wcześniejszych mocnych wzrostów - silniejszych od wiodących giełd – np. argentyński indeks Merval pobił z początkiem kwietnia rekord wszechczasów. Nasza giełda jednak od pewnego czasu coraz bardziej przypomina dojrzałe rynki zachodnie, niż krajów rozwijających się. Spadki mogą więc bardziej przypominać ruchy zachodnich indeksów niż gwałtowne, typowe np. dla giełd rosyjskich, brazylijskiej lub argentyńskiej.

Skąd ta zmiana?

Zmienia się spostrzeganie polskiego rynku – od wejścia do Unii Europejskiej. Jesteśmy dużym krajem, dobrze ocenianym, największym w regionie, który dość bezboleśnie przeszedł przez światowy kryzys. Choć więc jesteśmy jeszcze w koszyku krajów Europy Centralnej, to jednak inwestorzy zaczynają odróżniać Polskę od pozostałych krajów wchodzących w jego skład. To powoduje, że ruchy WIG20 coraz bardziej przypominają notowania DAX niż np. wspomnianego już indeksu Merval.

Słychać głosy, że WIG20 przestał być miarodajnym barometrem naszej giełdy. Mniej oddaje sytuację na naszej giełdzie niż mWIG40. Zgadza się Pan z tą opinią?

Nie. Ani mWIG40, ani sWIG80 nie oddają rzeczywistego obrazu naszej giełdy. Obydwa te indeksy od końca sierpnia 2008 roku aż do początku marca tego roku poruszały się w trendzie bocznym – tam się nic nie działo! WIG20 cały czas grupuje największe polskie spółki o największej płynności. Mniejsze spółek cechuje ograniczona płynność, co z kolei może spowodować ich bardziej gwałtowne ruchy – wzrosty w czasie hossy i spadki w trakcie bessy. W szczególnych wypadkach przy niewielkiej płynności sprzedaż lub kupno akcji może być wręcz niemożliwe. Tak więc WIG20 jest najbardziej miarodajny, ale na pewno nie można powiedzieć, że jest barometrem naszej gospodarki. To zresztą dotyczy również najważniejszych światowych indeksów giełdowych. Być może pokazują jakiś kierunek, ale całej prawdy o gospodarce na pewno nie mówią.

Czy jest jakaś branża, którą nadchodząca korekta potraktuje łagodniej?

Branże defensywne, a więc np. farmaceutyki, branża spożywcza, w Polsce również wysokie technologie. Zapotrzebowanie na nowoczesne rozwiązania IT i informatyków jest cały czas znaczące.

ikona lupy />
Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion. Doradcy Finansowi / Forsal.pl