Zaledwie miesiąc wcześniej Narodowy Bank Polski interweniował na rynku walutowym w celu osłabienia nadmiernie umacniającego się złotego. Dziś po ówczesnych kłopotach nie ma śladu. Można się zastanawiać, czy wkrótce nie dojdzie do interwencji w przeciwnym kierunku. Od połowy kwietnia dolar zdrożał z 2,822 do 3,12 zł, czyli o prawie 30 groszy. Oznacza to ponad 10 proc. osłabienie naszej waluty. O ponad 21 groszy, czyli o 5,6 proc. straciła nasza waluta wobec euro. W ciągu trzech tygodni z 2,665 do 2,818 zł zdrożał frank szwajcarski. Spłata raty kredytu w wysokości 300 franków kosztowałaby nas więc prawie 46 zł, czyli o 5,7 proc. więcej.

Po raz kolejny okazało się, że na siłę naszej waluty decydujący wpływ mają wydarzenia na rynku światowym oraz nastawienie inwestorów do ryzyka. Gdy wzrasta niepokój, czynniki związane z naszą gospodarką schodzą na dalszy plan. Jednak w dłuższym czasie nabierają większego znaczenia. Można więc mieć nadzieję, że gdy tylko obawy związane z uruchomieniem pomocy dla Grecji nieco osłabną, złoty odrobi sporą część poniesionych w ostatnich dniach strat. W tej chwili głównym powodem niepokoju jest zatwierdzenie wsparcia, zarówno przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jak i parlamenty poszczególnych państw europejskich. O ile w przypadku Funduszu większych problemów nie należy się spodziewać, to ze zwiększoną nerwowością możemy mieć do czynienia w przypadku choćby Niemiec. Dyskusja może być tam gorąca, a wynik głosowania wcale nie tak pewny. Ze sporymi perturbacjami na rynkach finansowych możemy mieć więc do czynienia co najmniej do końca tego tygodnia, a niepokój nie opuści inwestorów prawdopodobnie aż do 19 maja, gdy mija termin spłaty przez Grecję zadłużenia w wysokości 9 mld euro.

Dziś kurs dolara do złotego znalazł się na poziomie najwyższym od połowy lipca ubiegłego roku, frank od grudnia 2009 r., a euro jest najdroższe od początku lutego tego roku. Z obecnego poziomu wartości złotego wobec głównych walut zadowoleni są przedstawiciele Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej. Wiceprezes NBP Witold Koziński ocenił dziś, że kurs euro sięgający około 4 zł jest bliski kursu równowagi, zaś Anna Zielińska-Głębocka z RPP stwierdziła, że nie ma obawy głębokiego spadku wartości złotego. Z osłabienia się naszej waluty cieszą się z pewnością nasi eksporterzy, którym silny złoty zaczynał już nieco doskwierać. Choć część analityków spodziewa się trwającej kilka tygodni tendencji dalszego osłabiania się złotego, prawdopodobnie jego skala nie będzie zbyt duża.