W dniu wczorajszym napłynęły mieszane informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości. Pomimo pozytywnych danych o rozpoczętych budowach w Stanach, pod znakiem zapytania wciąż pozostaje trwałość tej poprawy. Wzrastają obawy ekspertów co do siły dalszego ożywienia w Niemczech.

Ostatnio obserwowany w USA wzrost sprzedaży domów odbił się także na zwiększonej liczbie rozpoczętych budów (wzrost do 675 tys. był większy niż prognozy i znacznie większy niż dane marcowe). Amerykańscy deweloperzy nie kwapią się jednak z uzyskiwaniem nowych zezwoleń, co najprawdopodobniej związane jest z faktem, że ożywienie na rynku nieruchomości obserwowane w ostatnich miesiącach przypisują wyłącznie uldze podatkowej, która przestała obowiązywać właśnie w kwietniu. Liczba nowych zezwoleń na budowę spadła do 606 tys. w porównaniu do 685 tys. miesiąc wcześniej.

Indeks ZEW spadł bardziej niż tego oczekiwano. Eksperci rynków finansowych nadal przewidują, że gospodarka niemiecka będzie znajdowała się w fazie ożywienia w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, co najprawdopodobniej wynika z zaobserwowanej w marcu poprawy w niemieckim eksporcie i produkcji przemysłowej. Z drugiej strony jednak obawiają się wpływu na niemiecką gospodarkę kłopotów budżetowych innych państwa strefy euro. Indeks ZEW, chyba najwcześniej z popularnych wskaźników wyprzedzających, dał sygnał rozpoczęcia wzrostów w 2009 roku. W chwili obecnej wiele wskazuje na to, że wykres jego wartości przechodzi w trend spadkowy. Na razie wydaje się, że nie ma jeszcze większych powodów do niepokoju. Podczas hossy 2003-2007 dopiero wyraźny spadek poniżej poziomu zerowego zwiastował załamanie rynku akcji. Kwietniowy poziom miał natomiast odczyt w okolicach 45 punktów. Mimo wszystko warto jednak zachować zwiększoną czujność i uważniej obserwować inne tego typu wskaźniki.

Indeks ZEW odzwierciedlający przewidywania ekspertów finansowych co do kształtowania się koniunktury gospodarczej w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. ZEW teoretycznie może kształtować się w przedziale od -100 do +100 punktów. Jego wartość to różnica pomiędzy odsetkiem ekspertów, którzy sądzą, że sytuacja w gospodarce poprawi się a odsetkiem ekspertów przewidujących pogorszenie koniunktury.

Reklama