Obserwator Finansowy: Udało nam się wyhamować spadek tempa wzrostu PKB, ale odbicie jest bardzo słabe. Kiedy Pana zdaniem Polska gospodarka powróci do ponad 6-proc. wzrostów?

Dariusz Filar: Choć nastąpiło przełamanie tendencji spadkowej PKB z pierwszej połowy 2009 r., to wyraźniejszego przyspieszenia nie widać.

Polska wychodzi ze spowolnienia gospodarczego w sposób porównywalny z tym, w jaki wydobywała się z osłabienia gospodarki w latach 2001-2002 – bardzo mozolnie. Obecna sytuacja jest jednak trudniejsza. W latach 2005-2007 wzrost gospodarczy w Polsce był bardzo silnie stymulowany wzrostem całej Europy. Teraz nie możemy liczyć na takie wsparcie. Wprost przeciwnie. Europę czeka konsolidacja finansów publicznych i wiele wskazuje na to, że w efekcie kontynent będzie wydobywać się z opresji znacznie wolniej, niż dotychczas się spodziewano.

Musimy się przygotować na to, że wzrost w latach 2010-2011, a prawdopodobnie także w roku 2012, będzie stosunkowo powolny, sporo niższy od średniej z piętnastolecia 1995-2009, która wyniosła 4,5 proc. Raczej będzie zbliżony do 3 proc. Nieszybko powrócimy do koniunktury z połowy pierwszej dekady tego stulecia.

Reklama

Jeżeli stagnacja w Europie będzie się przedłużać, czy mamy szansę znaleźć czynniki, które pozwolą nam mimo wszystko przyspieszyć?

Jeśli chodzi o cykl koniunkturalny, to jesteśmy już całkowicie zintegrowani z cyklem europejskim. Dlatego nonsensem były poglądy głoszone przez niektórych ekonomistów w pierwszej połowie ubiegłego roku, że PKB w Polsce przejdzie w obszar wartości ujemnych, tylko że nastąpi to później. Najgorsze kwartały dla Polski i strefy euro okazały się dokładnie te same. Więc jeśli ożywienie europejskie nie nabierze rumieńców, to sami zbyt wiele nie zdołamy zrobić.

Oczywiście, podejmować starania trzeba zawsze. Można starać się dalej ograniczać bariery rozwoju przedsiębiorczości, żeby wyzwolić energię w firmach. Można bardziej intensywnie zabiegać o inwestycje zagraniczne, ale to się akurat i tak nieźle udaje. Spadek inwestycji zagranicznych jest u nas w tej chwili o wiele mniejszy niż w innych krajach regionu. Musimy poprawiać warunki gospodarowania i czekać na powrót koniunktury globalnej.

Skoro cykl koniunkturalny w Polsce i Europie są tak zbieżne, to może należałoby zastanowić się nad szybkim przyjęciem euro?

Na pewno jest to argument za, ale musimy pamiętać, że nikt w tej chwili nie będzie łagodził warunków przystąpienia do strefy euro, czyli kompletu kryteriów z Maastricht. Euroland nie przyjmie teraz nikogo, kto nie będzie gwarantował, że jego przystąpienie do tego klubu przyczyni się do stabilizacji wspólnej waluty.
Dopóki nie spełnimy kryteriów, nie mamy co marzyć o euro. W latach 2005–2007 z procedury nadmiernego deficytu wyciągnęła nas nie nasza własna polityka fiskalna, bo ta była ekspansywna, ale europejski cykl koniunkturalny. Teraz – jak już wskazałem wcześniej – nie ma na to wielkich szans. Dlatego albo musimy prowadzić bardzo restrykcyjną politykę fiskalną, taką, na jaką zdecydowała się Estonia, albo uzbroić się w cierpliwość.

Prof. Dariusz Filar jest ekonomistą, byłym członkiem Rady Polityki Pieniężnej, członkiem Rady Gospodarczej przy premierze.

Pełny wywiad z prof. Dariuszem Filarem: Polskę czeka stagnacja, jeśli Europa nie przyspieszy

ikona lupy />
W I kwartale 2010 r. PKB Polski wzrósł o 3 proc. / Forsal.pl