Zainteresowanie przedsiębiorców pieniędzmi z Unii Europejskiej na inwestycję w produkcję zielonej energii jest rekordowo wysokie. Resort gospodarki zakończył właśnie przyjmowanie wniosków o dotacje w ostatnim konkursie w ramach budżetu na lata 2007-2013. O pieniądze walczy 160 przedsiębiorców. Złożyli wnioski o astronomiczną kwotę 3,2 mld zł.

Problem w tym, że to 16 razy więcej niż wynosi budżet konkursu. Resort gospodarki przeznaczył na niego zaledwie niecałe 200 mln zł. Zdaniem ekspertów, zdecydowana większość firm, które starają się o dotacje, nie dostanie ani grosza z UE. - Środków starczy zaledwie dla pięciu przedsiębiorców – szacuje Paweł Tynel z zespołu ulg i dotacji inwestycyjnych Ernst&Young.

Tłumaczy, że przedsiębiorcy mogą maksymalnie dostać 40 mln zł. O pieniądze z UE walczą duże inwestycje energetyczne (mniejsze są finansowane w ramach dotacji dostępnych w regionach) o wartości idącej w setki milionów złotych. Dlatego żaden przedsiębiorca nie będzie ubiegał się o mniejsze wsparcie niż maksymalne.

Tak mały budżet to efekt decyzji resortu gospodarki. W kwietniu obciął on pulę pieniędzy przeznaczonych na tegoroczny konkurs. W ten sposób pozbawił przedsiębiorców ok. 300 mln zł. Jak tłumaczy Ministerstwo Gospodarki, zostały one przesunięte na konkurs, który został zorganizowany w 2009 roku. Wówczas to w wyścigu po unijne dotacje stanęło 120 przedsiębiorców. Wnioskowali o ponad 3,1 mld zł. Do podziału pierwotnie było ponad 700 mln zł. Razem z dodatkowymi pieniędzmi kwota urosła do 1 mld zł.

Reklama

Ministerstwo rozpisało tegoroczny konkurs, nie zakończywszy oceny projektów zgłoszonych w 2009 roku. Ma to zrobić do końca lipca. Jeśli wówczas pojawią się jakieś oszczędności, to uwolnione środki trafią do firm, które ustawiły się w kolejce po dotacje w tym roku.

- Resort gospodarki powinien rozważyć zmniejszenie wysokości przydzielanych dotacji. Obecnie mogą one wynosić do 70 proc. kosztów projektu. Tymczasem inwestycjom w odnawialne źródła energii wystarczy grant w wysokości 20-30 proc., by stały się one opłacalne ekonomicznie – mówi nam przedstawiciel firmy z branży energetycznej, która złożyła w maju wniosek o dotację.

Najwięcej zgłoszonych w tym roku projektów (65) dotyczy budowy farm wiatrowych. Tuż za nimi uplasowały się przedsięwzięcia związane z produkcją energii z biomasy (63). To nowość, bo do tej pory polski rynek odnawialnych źródeł energii był zdominowany przez energetykę wiatrową.

Michał Ćwil z Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej tłumaczy, że to efekt dojrzewania rynku energii wiatrowej. Coraz trudniej na niego wejść nowym inwestorom. Jest już także zajęta większość dobrych lokalizacji na postawienie farmy wiatrowej. Problemy są też z przyłączeniem instalacji do sieci elektroenergetycznej.