Minister finansów Jacek Rostowski zadeklarował, że Polska jest gotowa udzielić gwarancji emisji euroobligacji zadłużonym krajom strefy euro. Rostowski nie podał jednak konkretnej kwoty ewentualnego wsparcia.

Tymczasem z wyliczeń Goldman Sachs wynika, że polski wkład w pakiet pomocowy o wartości 750 mld euro powinien wynieść 28 mld euro, czyli 115 mld zł. W swoich obliczeniach analitycy banku przyjęli za punkt wyjścia poziom rezerw walutowych, które musielibyśmy wnieść do Europejskiego Banku Centralnego, gdybyśmy dziś przyjmowali euro – czytamy w „Rzeczpospolitej”.

Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów uważa, że kwota wyliczona przed Goldman Sachs jest „czysto hipotetyczna”. Jeden z wysokich urzędników unijnych twierdzi, że ewentualna pomoc Polski nie powinna przekroczyć 4 mld euro. Polska nie jest bowiem jeszcze członkiem strefy euro, a jej udział w programie pomocowym jest dobrowolny.

Ekonomiści są również sceptyczni wobec szacunków Goldmana. „Na razie jesteśmy krajem, który korzysta z funduszy UE. Tak więc, gdybyśmy mieli coś deklarować, to byłoby to przelewanie środków z jednej kieszeni do drugiej – mówi „Rzeczpospolitej” Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku. Zdaniem Jarosława Janeckiego z Societe Generale, realna suma polskiej pomocy to kilkaset mln euro.

Reklama