Weber twierdzi, że kryzys fiskalny Grecji to problem greckich finansów publicznych, a nie wspólnej waluty. Euro nadal pozostaje atrakcyjną walutą na rynkach finansowych. „Jakakolwiek dyskusja na temat wyjścia Grecji ze strefy euro to czysta fantazja” – uspokajał wczoraj w Waszyngtonie szef Bundesbanku.

Kurs europejskiej waluty obniżył się względem dolara aż o 12 proc. w ciągu minionych 5-ciu miesięcy. Osłabienie euro wynikało po części z ciągłych obaw i niepewności inwestorów dotyczących greckiego deficytu budżetowego.

Premier Hellady, George Papandreou zdecydował się w piątek poprosić o aktywację 45 mld euro z pakietu pomocowego zagwarantowanego Grecji przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Grecja została zmuszona do takiego kroku po gwałtownym wzroście rentowności greckich obligacji w reakcji na opublikowane w czwartek dane Eurostatu. Najnowsze statystyki wskazują, że grecki deficyt za 2009 r. był w rzeczywistości wyższy niż zapewniał rząd i sięgnął 13,6 proc. PKB.

Analitycy podkreślają, że wczorajsza decyzja Grecji nie wywołała wstrząsu na rynkach walutowych. „To wydarzenie bez precedensu w historii wspólnej waluty, ale rynki finansowe były na to przygotowane i nie było na nich widać żadnej reakcji. Co najwyżej euro się umocniło, bo przynajmniej na chwilę problem można uznać za rozwiązany. Dlaczego na chwilę? Ratunkowa pożyczka jest oprocentowana dwa razy niżej niż rynkowy dług Grecji, ale to tylko tymczasowe rozwiązanie, bo długi trzeba będzie spłacić, a ten kraj w tej chwili stracił znaczną część motywacji do wprowadzania strukturalnych zmian, które zapobiegłyby powtórzeniu sytuacji za rok lub dwa” – ocenia Paweł Cymcyk, analityk A-Z Finanse.

Reklama
ikona lupy />
Axel Weber, członek rady Europejskiego Banku Centralnego zapewnił, że prośba Grecji o uruchomienie pomocy finansowej nie będzie ciosem dla stabilności wspólnej waluty. / DGP