Według najnowszego sondażu ośrodka Rasmussen Reports, już tylko 42 procent Amerykanów aprobuje sposób sprawowania urzędu przez Obamę. Jest to najniższa ocena od początku jego prezydentury. 57 procent wystawia mu ocenę negatywną.

Sondaże Rasmussen Reports pokazują zwykle najgorsze notowania Obamy spośród wszystkich badań opinii i są najczęściej cytowane przez prawicowe media, jak telewizja Fox News. (Różnice ocen powstają zwykle wskutek różnego sposobu zadawania pytań).

Jednak także w najnowszym sondażu Instytutu Gallupa w zeszłym tygodniu Obama dostał najniższą ocenę z dotychczasowych - tylko 46 procent ankietowanych zaaprobowało sposób sprawowania przez niego rządów.

Z sondażu agencji AP i ośrodka badania opinii GfK wynika, że 48 procent Amerykanów negatywnie ocenia sposób, w jaki Obama podchodzi do katastrofy ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej. Jest to o 15 procent więcej złych ocen niż miesiąc temu.

Reklama

39 procent aprobuje sposób radzenia sobie przez prezydenta z kryzysem, a reszta nie jest zdecydowana.

Szczególne pretensje mają do Obamy mieszkańcy Luizjany - stanu najbardziej dotkniętego kataklizmem.

Okazuje się, że więcej osób wystawia tam nawet lepsze oceny poprzedniemu prezydentowi George'owi W.Bushowi za sposób podejścia do huraganu Katrina w 2005 r., który spowodował tragiczną w skutkach powódź w Nowym Orleanie.

Obamie zarzuca się, że zbyt późno zaangażował się w walkę z kataklizmem, nie okazywał na początku emocji i zbyt łagodnie traktował początkowo koncern BP, który jest odpowiedzialny za katastrofę.

Wytyka się też rządowi szereg zaniedbań, jak nieskorzystanie z pomocy innych krajów, które oferowały swoje statki do ściągania plamy ropy naftowej z wód zatoki.

Wtorkowe telewizyjne przemówienie Obamy z Białego Domu na temat katastrofy zbiera mieszane recenzje. Przeważa opinia, że raczej nie pomoże prezydentowi.

BP uruchamia drugi system zbierania ropy

Koncern BP uruchomił w środę drugi - po metalowej kopule - system zbierania ropy, od 20 kwietnia wyciekającej ze złoża pod dnem Zatoki Meksykańskiej po wybuchu na platformie wiertniczej Deepwater Horizon.

Nowy system wykorzystuje wyposażenie na dnie, zainstalowane w maju w ramach operacji "top kill" - pierwszej, nieudanej próby zatamowania wycieku ropy. "Top kill" polegał na wpompowywaniu gliny zmieszanej z chemikaliami do szybu w nadziei na zatamowanie wycieku w rejonie głowicy przeciwerupcyjnej, a następnie zatkaniu szybu cementem. Teraz użyte wtedy szlauchy i rury odsysają wyciekającą ropę.

3 czerwca nad uszkodzonym odwiertem umieszczono metalową kopułę, z której ropa naftowa jest odprowadzana do tankowców. Dzięki kopule udało się już zebrać ponad 160 tys. baryłek ropy, której jednak każdego dnia - według najnowszych ustaleń - wycieka od 35 tys. do 65 tys. baryłek (od 5,56 miliona litrów do 9,5 miliona litrów). Poprzednie szacunki były o połowę mniejsze.

Ropa zebrana przez uruchomiony w środę system będzie pompowana na platformę serwisową Helix Q4000 i spalana. Zdecydowano się na to, ponieważ na tej platformie nie ma możliwości magazynowania większych ilości ropy. Nie ma na razie danych na temat wydajności tego drugiego systemu.

ikona lupy />
Katastrofa w Zatoce Meksykańskiej: Venice, Louisiana, USA. Ropa na plaży. Foto: Derick E. Hingle/Bloomberg / Bloomberg
ikona lupy />
Statek wiertniczy wypala ropę zbierającą się w kopule, która ma wyłapywać wyciekające paliwo. Fot. Bloomberg / Bloomberg
ikona lupy />
Zdjęcie satelitarne NASA pokazujące plamę ropy wydobywającą się z platformy Deepwater Horizon / Bloomberg