ROZMOWA
BOGDAN MIKOŁAJCZYK:
Program „Biogazownia w każdej gminie” przewiduje, że do 2013 r. biogazownie powinny wytwarzać co najmniej 1 mld m sześc., a do 2020 r. co najmniej 2 mld m sześc. biogazu. Ale z rozruchem inwestycji idzie ciężko, można zaobserwować wyczekiwanie rolników i gmin.
KAZIMIERZ ŻMUDA*:
Reklama
Nie do końca mogę podzielić ten pogląd. Z informacji, jakie do nas docierają, wynika, że zgłoszonych zostało wiele projektów o udzielenie wsparcia ze źródeł publicznych, w tym także pomocowych. Kolejne powstają, trwa budowa nowych obiektów. Tworzenie warunków bardziej przyjaznych dla tych inwestycji, m.in. przez zmiany w prawie, będzie ułatwiać podejmowanie decyzji. Tym bardziej że wiele rozwiązań z programu biogazowego – mimo iż oficjalnie nie jest on jeszcze programowym dokumentem rządowym – jest już krok po kroku wdrażanych.
Ile wniosków o dofinansowanie zostało pozytywnie rozpatrzonych, a ile czeka na rozpatrzenie?
Trudno dokładnie powiedzieć, bo źródeł wsparcia jest kilka, a wnioski np. do Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007 – 2013 napływają na bieżąco. W ramach krajowego programu restrukturyzacji rynku cukru, w którym część środków wydzielono na wsparcie rozwoju odnawialnych źródeł energii (OZE), złożono 19 wniosków o dofinansowanie biogazowni. W sumie na dziś można mówić, że złożonych i rozpatrywanych jest co najmniej 70 – 80 projektów o dofinansowanie.
Jakie kryteria obowiązują w tych procedurach?
Typowe dla środków pomocowych, w sumie trudne. Jest pewne niebezpieczeństwo, że po dofinansowanie sięgać będą w pierwszej kolejności przede wszystkim duzi inwestorzy, zasobni kapitałowo, a rolnicy, gospodarstwa rolne pozostaną w tyle jako partnerzy słabsi. Jest zagrożenie, że pomoc pójdzie na budowę biogazowni dużych mocy. Moc konkretnych bioreaktorów wiąże się z zapotrzebowaniem na ilość surowca. Przykładowo: gdyby oprzeć wytwarzanie biogazu tylko na produkcji rolniczej, bez wykorzystania pozostałości rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego, więc np. tylko na kiszonkach – to pod biogazownię o mocy 5 kWel, a więc malutką, potrzeba 2 – 2,5 ha użytków rolnych. Dla biogazowni dużej 1 MWel trzeba już 450 – 500 ha. Rolnika czy grupy producentów nie stać na wyłączenie takiego areału z upraw roślinnych. Ponadto problemem jest ilość pozostałości pofermentacyjnych, które choć bezpieczne dla gleby i środowiska, powinny być zagospodarowane w sposób określony m.in. przez dyrektywę azotanową na dużych areałach użytków rolnych.
Jako nawóz?
Tak. To daje potencjalną możliwość ograniczenia o 50 proc. używania nawozów mineralnych. Ale gleba ma określone możliwości przyjęcia azotu czy innych składników odżywczych. I tego nie można przekraczać. Jest więc potrzebny odpowiednio duży areał na zagospodarowanie pozostałości pofermentacyjnych.
A więc duże biogazownie to wyzwanie finansowe, organizacyjne, a przede wszystkim surowcowe.
Nie tylko. W sytuacji kiedy właścicielem biogazowni nie będzie rolnik czy grupa rolników, to efekt będzie taki – i my się tego obawiamy, że rolnicy nie zaczną być traktowani jako podmiot w tym programie. Narzucane im będą niskie ceny za dostarczone przez nich produkty. Takich doświadczeń mamy wiele, z obserwacji chociażby rynku biokomponentów. To m.in. z tych powodów nie rozwijają się wieloletnie uprawy energetyczne, bo oferowane na nie ceny są zbyt niskie. Ponadto nie ma gwarancji stabilnych, wieloletnich umów na dostawy.
Istnieje zagrożenie, że biogazownie dużej mocy nie znajdą odpowiedniej ilości surowca. Jak to ma miejsce np. w Niemczech, gdzie z tego powodu nie pracują pełną mocą i poszukują kiszonki w Polsce. Boimy się, że skierowanie się ku dużym obiektom zgubi po drodze rolnika. A celem rozwoju biogazowni rolniczych jest rozwiązywanie problemów zarówno rolniczych, jak i energetycznych.
Z dotychczasowego doświadczenia wynika, że po środki pomocowe skuteczniej sięgają zorganizowane grupy kapitałowe zdolne lepiej uporać się projektami, uzgodnieniami, wnioskami. Stąd obawy o instalacje gospodarskie. Ponadto uważamy, że większa liczba mniejszych rozproszonych źródeł energii daje lepszy efekt bezpieczeństwa energetycznego na obszarach wiejskich.
Inwestorzy zwracają uwagę na bariery prawne wymieniane jako istotne utrudnienia w podejmowaniu i prowadzeniu inwestycji biogazowni.
Część została już wyeliminowana np. w znowelizowanym prawie energetycznym, gdzie znalazła się definicja biogazu rolniczego, określono zasady przyłączania biogazowni do sieci dystrybucyjnej energii elektrycznej i gazu oraz wspierania ich produkcji za pomocą certyfikatów pochodzenia na biogaz oczyszczony do jakości gazu ziemnego. Prowadzenie tej działalności zostało ułatwione poprzez wpis do rejestru Agencji Rynku Rolnego zamiast obowiązku uzyskania koncesji wydawanej przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.
Uzgadniana jest nowelizacja ustawy o nawozach i nawożeniu, która umożliwi zagospodarowanie produktów pofermentacyjnych na takich samych zasadach jak nawozy naturalne. Na rozpatrzenie czeka propozycja przekazania do resortu środowiska o wyłączenie biogazowni do 500 kWel z listy instalacji, które mogą znacząco oddziaływać na środowisko. Biogazownie czekają wciąż na nadanie im statusu inwestycji celu publicznego, na przyznanie ulg podatkowych dla inwestujących w biogazownie, objęcie małych instalacji biogazowych wspólnotowym systemem handlu emisjami.
Kazimierz Żmuda, wicedyrektor departamentu rynków rolnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi
*Kazimierz Żmuda
wicedyrektor departamentu rynków rolnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi