Na forum UE Polska domaga się, by inne państwa ujawniły ukryte zobowiązania emerytalne albo zgodziły się na stosowanie wobec nas taryfy ulgowej przy rozliczaniu walki z długiem i deficytem.
Nie da się ukryć, że wliczanie obligacji emitowanych przez rząd, a obejmowanych przez OFE, zawyża nam drastycznie zobowiązania państwa. Większość krajów, które nie przeprowadziły reformy emerytalnej, nie ma tego problemu. Przynajmniej na papierze.
O kreatywnej księgowości stało się głośno na początku dekady przy okazji bankructw amerykańskich koncernów Enron i WorldCom. Osiągnięcia w tej materii obrazuje żart krążący wówczas po internecie. „Mamy dwie krowy. Sprzedajemy trzy z nich kolegom, posługując się akredytywami otwartymi przez szwagra w banku, następnie dokonujemy konwersji długu na kapitał, odzyskując w ten sposób wszystkie cztery krowy, ze zwolnieniem podatkowym na pięć krów. Prawa do mleka tych sześciu krów przenosimy na spółkę na Kajmanach, będącą cichą własnością wspólnika, który odsprzedaje prawa do wszystkich siedmiu krów naszej spółce giełdowej. Z rocznego sprawozdania wynika, że mamy osiem krów i opcję na jeszcze jedną”.
Enron ukrywał straty w bilansach firm zależnych, dzięki czemu wykazywał świetne wyniki, a jego menedżerowie inkasowali sowite premie. Twórczym nawiązaniem do tych metod jest dziś obciążanie rozmaitych instytucji państwowych, by na papierze budżet wyglądał lepiej. W ubiegłym roku Krajowy Fundusz Drogowy zaciągnął 7 mld zł pożyczki na inwestycje, zaś Fundusz Ubezpieczeń Społecznych 3,9 mld zł na działalność bieżącą.
Reklama
W 2008 roku rząd Tuska został napiętnowany za kreatywną księgowość, gdy wziął na „pokrycie potrzeb pożyczkowych” 4,7 mld zł ze środków z unijnych funduszy strukturalnych. Kolejną sztuczką było dofinansowanie PKP na kwotę 1,4 mld zł, tak by nie wliczać tego do deficytu. PKP miały spłacać dług akcjami.
Kreatywną księgowość stosują nawet samorządy. By nie powiększać zadłużenia, często leasingują np. sprzęt.
Gdy już wszystkie możliwości zostały wyczerpane, zawsze można założyć w budżecie wysoki wzrost gospodarczy, a tym samym wpływy. Grecy ukrywali zobowiązania za pomocą banku Goldman Sachs i skomplikowanych instrumentów, jakimi są derywaty, co wiązało się z zaciąganiem zobowiązań pod przyszłe zyski.
Mniej lub bardziej wyrafinowane księgowe sztuczki stosują wszyscy. By zmieścić się w 3-proc. deficycie, Włosi sięgali po swapy denominowane w jenach, a Francuzi nie uwzględniali obciążenia, jakim jest fundusz emerytalny France Telecom.

Deficyt cztery raz większy

Dlaczego więc to właśnie Grecja znalazła się pod pręgierzem? Ponieważ wpadła w największe tarapaty i domagała się pomocy finansowej. Skala kreatywności była też wyjątkowa – okazało się, że deficyt nie wynosi 3,7 proc. PKB, a cztery razy więcej, bo poprzednicy sprytnie ukrywali m.in. wydatki na służbę zdrowia. Jak kiedyś dowcipkowano o księgowości Enronu, tak teraz mówi się o trzech rodzajach kłamstwa: „kłamstwie, wielkim kłamstwie i greckich statystykach”.
Teraz Unia prześwietla Bułgarię, której nowy rząd także ujawnił grzeszki poprzedników. Mieli oni m.in. zapomnieć, że liczne umowy inwestycyjne rodzą zobowiązania na przyszłość.