Przed ogłoszeniem raportu o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym, głównymi źródłami wiadomości okazały się komentarze członków Fedu: Richarda Fishera i Thomasa Hoeniga, którzy poddali w wątpliwość panujące na rynku przekonanie o tym, że druga runda quantitative easing jest już praktycznie pewna, w rezultacie czego dolar nieco zyskał. Swoje trzy grosze dorzucił również członek Fedu James Bullard, którego uwagi miały nieco mniej gołębi ton niż dotychczas (stwierdził, że gospodarka Stanów Zjednoczonych nie zwolniła na tyle, by konieczność kontynuacji quantitative easing była oczywistością), co tylko dodało energii zwyżkującemu Zielonemu.

Sytuacja zmieniła się po publikacji raportu o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym w Stanach Zjednoczonych, który ujawnił spadek zatrudnienia o 95 tysięcy (wobec oczekiwanego spadku o 5 tysięcy). W rezultacie rynek ponownie uznał, że przypuszczenia dotyczące wprowadzenia drugiej rundy quantitative easing mają solidne podstawy – dolar spadł i zaczął utrzymywać się w rejonach 10-miesięcznego minimum. Euro udało się odzyskać poziom 1,39, zaś Nout Welling z EBC i Olivier Blanchard z MFW stwierdzili, że wzrost euro bynajmniej ich nie martwi. Innego zdania jest premier Luksemburga Jean-Claude Juncker, który obwieścił, że perspektywa osiągnięcia przez euro poziomu 1,40 szczególnie go nie cieszy – w weekend zauważył jednak, że jednostronne interwencje mające na celu kształtowanie kursów euro i jena są złym pomysłem i żaden z zainteresowanych krajów nie powinien ich podejmować. USDJPY nadal spadał, by zakończyć tydzień w pobliżu poziomu z 15 września, kiedy to Bank Japonii zdecydował się na ostatnią interwencję. Waluty towarowe odniosły korzyści na skutek odbicia cen złota i ropy naftowej.

W trakcie weekendowego spotkania MFW/G7 nie wypracowano żadnego światowego porozumienia/rozwiązania problemu eskalacji „wojen“ (napięć) walutowych, które stały się ostatnio tematem z pierwszych stron gazet. Stany Zjednoczone i Europa nadal wywierają presję na Chiny, starając się przekonać je do aprecjacji juana, jednak Państwo Środka pozostaje głuche na te głosy, wskazując na to, że zbyt luźna polityka monetarna krajów rozwiniętych przyczyniła się do zachwiania globalnej równowagi. Ostateczny komunikat okazał się dość mdłą deklaracją „współpracy mającej na celu osiągnięcie bardziej zrównoważonego globalnego rozwoju“. W rezultacie dolar w tym tygodniu zaczął znów słabo – na otwarciu wystartował z poziomu niższego od ostatniego zamknięcia, a potem zabrał się za testowanie nowych 10-miesięcznych minimów w stosunku do indeksu. Aktywność została jednak nieco stłumiona w związku z japońskim świętem (i zbliżającym się Columbus Day w Stanach) – niemniej wydaje się, że w krótkim terminie presja na dolara będzie się utrzymywać.

Jeżeli chodzi o dane z Azji, sesja była dość cicha – również z Europy płynie ostatnio niewiele wieści, gdyż jedynymi zaplanowanymi publikacjami są norweskie raporty o inflacji CPI i PPI. W Stanach święto, więc publikacji brak, ale słuchajcie uważnie, co powiedzą Dudley i Yellen z Fedu.

Reklama