W weekend na spotkaniu MFW próbowano rozmawiać o narastających napięciach w kwestii kursów walutowych. Oczywiście niczego nie ustalono, a można wręcz powiedzieć, że gospodarki wschodzące poczuły swoją siłę i wyraźne zaznaczyły, że nie będą się zgadzały na zbytnie umocnienie swoich walut. Mieliśmy takie wyraźne głosy z Chin i Indii, czyli przyszłego centrum globalnej gospodarki, które wyraźnie dba o swoje własne interesy. Zresztą indeks chiński dzisiaj silnie wzrósł i ma wyraźne zapędy na dalsze zwyżki. Nie przeszkadzała tutaj podwyżka stopy rezerw obowiązkowych dla sześciu największych banków komercyjnych.

W USA bardzo głośno zrobiło się o własnościowych problemy przejmowanych przez banki domów. Rynek jak na razie na to nie reaguje, ale sprawa wygląda na poważną, gdyż i tak mała ilość kupujących ma kolejny argument za tym by wstrzymać się z zakupem nieruchomości. Pozytywem dnia dzisiejszego była jednak informacji z MFW, że fundusz może przedłużyć pomoc dla Grecji poza rok 2013. Niemcy na to się nie zgadzają, ale nikt by się bezwarunkowej zgody po nich nie spodziewał.

Sam rynek dzień zakończył na poziomie zbliżonym do otwarcia. Wzrosty nie były duże i lekko przekroczyły 0,5 proc. Co warte podkreślenia udało się utrzymać powyżej poziomu 2620 pkt., co należy odczytywać ze względnym optymizmem

Na rynku walutowym eurodolar oddala się od poziomu 1,40. Złoty próbował iść nieco inną ścieżką i po porannym osłabieniu zdołał się umocnić zarówno względem euro jak i dolara. Końcówka dnia była jednak gorsza. Z ciekawostek warto jednak napisać, że oprocentowanie naszych obligacji jest niższe niż oprocentowanie długu aż 5 krajów eurostrefy. Taki fakt wyraźne zaprzecza niegdyś popularnej tezie, że wstąpienie do unii walutowej gwarantuje niższe stopy procentowe.

Reklama