Nowy rok upłynie pod znakiem desperackich zmagań rządu z finansami publicznymi. W czwartek nie dowiedzieliśmy się, czy gabinet Donalda Tuska przeprowadzi niezbędne reformy. Usłyszeliśmy za to, że od kwietnia mocno zmieni system emerytalny. Zamiast 7,3 proc. do OFE ma trafiać zaledwie 2,3 proc. naszej pensji. Reszta wyląduje w państwowym ZUS-ie – o czym pisaliśmy w zeszłym tygodniu.
Zabieg faktycznego demontażu OFE ma jeden nadrzędny cel: poprawę wskaźników dotyczących długu publicznego. Spadnie on mniej więcej o 1 pkt proc. w relacji PKB, co znacznie oddali ryzyko przekroczenia 55-proc. progu ostrożnościowego. Jednocześnie rząd liczy na to, że zmiany w OFE nie wywołają żadnego wstrząsu u wyborców, którzy jesienią pójdą do urn.
Nieco gorzej może być z reakcją wyborców na pierwszą od ponad 15 lat podwyżkę podatków w Polsce. Na wyższym VAT stracimy wszyscy. Na szczęście będą to na ogół niewielkie kwoty. Zysk dla budżetu to około 5 mld złotych.
Rząd nie ośmielił się natomiast poczynić oszczędności wobec dwóch potężnych grup społecznych – emerytów i nauczycieli. Wczoraj Rada Ministrów podjęła decyzję, że na razie nie będzie zmieniała zasad waloryzacji rent i emerytur. Wzrosną one o 2,7 proc., co spowoduje, że osoba otrzymująca z ZUS przeciętną emeryturę wynoszącą 1720 zł zyska w marcu 46,5 zł brutto. Z kolei nauczyciele to jedyni przedstawiciele budżetówki, którzy wywalczyli 7-proc. podwyżki.
Reklama
Kto jeszcze zyska w 2011 roku? Tych grup nie jest szczególnie dużo.
● Studenci – dostaną 51 proc. ulgi na przejazd komunikacją publiczną. To efekt prezydenckiej kampanii wyborczej, bo taką obietnicę złożył Bronisław Komorowski.
● Najmniej zarabiający – minimalna płaca wzrasta o 41 złotych do 1386 zł.
● Pracownicy powyżej 50. roku życia – wzrośnie dla nich zasiłek chorobowy z ZUS.
Znacznie większe jest grono tych, którzy w przyszłym roku będą musieli płacić państwu i samorządom więcej.
● Podatnicy PIT – nie będzie waloryzacji kwoty wolnej ani progów podatkowych, co przy rosnącej inflacji oznacza, że podatki faktycznie rosną.
● Samozatrudnieni – składka płacona przez nich do ZUS-u wzrośnie o blisko 50 złotych. To efekt wzrostu średniej płacy, co zwiększa podstawę do naliczania im składek do ZUS i NFZ.
● Mieszkańcy, których domy lub mieszkania są na dzierżawionych gruntach – wzrosną opłaty za użytkowanie wieczyste, które są dochodem samorządów.
Zabieg z OFE daje rządowi krótkotrwały oddech. Bez konkretnych zmian takich jak wydłużenie wieku emerytalnego czy głębsze cięcia wydatków za kilka lat zderzymy się znów z progiem długu. Wtedy jednak nie będzie pola manewru.