W jego ocenie, podwyżka tego podatku może natomiast negatywnie działać na poziom konsumpcji, a w konsekwencji na PKB. "W przypadku wpływu zmiany stawki VAT na inflację możemy mówić o wpływie krótkookresowym i długookresowym. Krótkookresowy wpływ to jest po prostu przełożenie tego wyższego VAT-u na ceny konsumentów i to zależy naszym zdaniem od kilku czynników: od perspektyw popytu, od tzw. presji popytowej w gospodarce i od wyników finansowych przedsiębiorstw" - powiedział Kotłowski.

Analityk dodał, że o ile w gospodarce polskiej tempo wzrostu jest dzisiaj relatywnie wysokie na tle innych krajów, to jednak w otoczeniu zewnętrznym polskiej gospodarki mamy do czynienia z bardzo dużą niepewnością. Więc to może być czynnik, który troszeczkę będzie ograniczał możliwość przełożenia wzrostu VAT-u na ceny finalne.

"Druga sprawa jest taka, że mamy bardzo dobre wyniki finansowe przedsiębiorstw, więc z punktu widzenia kontroli kosztów w przedsiębiorstwach również nie ma powodu, żeby tę podwyżkę w 100 proc. przekładać na ceny. Także naszym zdaniem ten efekt nie powinien być bardzo znaczący i spodziewamy się, że nie powinien przekroczyć 0,3 pp łącznie na wskaźnik CPI od początku roku" - oszacował.

Natomiast w analizie długookresowej ekspert banku centralnego widzi dwa kanały oddziaływania. Jeden działający w kierunku wyższej inflacji czyli możliwość wzrostu oczekiwań inflacyjnych i w dalszej kolejności wzrostu żądań płacowych. Drugi jest efektem polegającym na tym, że wzrost stawki VAT i wzrost cen konsumenta w krótkim okresie może spowodować spadek siły nabywczej gospodarstw domowych i tym samym obniżyć konsumpcję czy działać w kierunku obniżenia PKB.

Reklama

"Naszym zdaniem te dwa efekty powinny się zrównoważyć i w dłuższym okresie ten wpływ VAT-u na inflację powinien być neutralny, natomiast jeśli chodzi o PKB, tu raczej bardziej możemy mówić o wpływie długookresowym, on powinien być ujemny głównie poprzez niższą dynamikę konsumpcji" - podsumował Jacek Kotłowski. W listopadzie prezes NBP, Marek Belka powiedział, że wskaźnik CPI może w pierwszych miesiącach 2011 roku wzrosnąć o kilka dziesiątych punktu procentowego, po czym powinien, po wygaśnięciu impulsu z rynku żywności, obniżyć się. W jego ocenie dyskomfort Rady Polityki Pieniężnej (RPP) budzi natomiast utrzymywanie się inflacji konsumenckiej na podwyższonym poziomie, ponieważ może wywołać efekty drugiej rundy i wpłynąć na kształtowanie się pozostałych cen. Październikowa projekcja inflacyjna Narodowego Banku Polskiego (NBP) przewiduje, że średnioroczna inflacja konsumencka wyniesie w 2010 r. 2,5% i wzrośnie do 3,0 proc. w latach 2011-2012 (wobec 3,5 proc. w 2009 r.). Według projekcji, od początku przyszłego roku wskaźnik CPI będzie znajdował się w okolicach 3,0 proc. r/r.