W okolicach Bożego Narodzenia w zeszłym roku Brian Hall, prezes firmy Aminex zajmującej się poszukiwaniem ropy, dostał telefon od szefa placówki w Tanzanii. Problem z wydobyciem gazu ze złóż podmorskich spowodował przerwy w dostawie elektryczności w Dar es Salaam, głównym mieście kraju. Dzwonił minister ds. energetyki. Uliczne latarnie zgasły, rządowi urzędnicy pracowali w ciemnościach, a na świątecznych przyjęciach serwowano dżin z tonikiem bez lodu. Minister chciał wiedzieć, jak szybko Aminex może rozpocząć produkcję z odkrytych przez siebie złóż gazu.
– To była potencjalnie dość poważna sytuacja – mówi Hall, który szacuje dwa podwodne odkrycia firmy na ponad 250 mld stóp sześciennych gazu, czyli 40 – 50 mln baryłek ekwiwalentu ropy (boe). Ma nadzieję uruchomić produkcję w tym roku.
Wschodnia Afryka była przez branżę naftową uważana za niewartą uwagi prowincję, ubogiego krewnego zamożnych w surowce państw północnej i zachodniej Afryki. To zmieniło się w ciągu ostatnich 12 miesięcy, gdy wielkie koncerny i niezależne firmy zainwestowały setki milionów dolarów w prace badawcze i zaczęły konkurować o licencje w tym ostatnim niezbadanym pod kątem złóż ropy zakątku kontynentu. – To dopiero początek, ale potencjał wzrostowy wschodniej Afryki jest duży, nawet jeżeli na tym etapie obracamy się w sferze spekulacji – mówi Alex von Sponeck, szef działu obligacji rynków wschodzących w Goldman Sachs. – Inwestorzy chcą się zdywersyfikować i odejść od niektórych bardziej dojrzałych regionów produkcyjnych, a możliwości nie zostało wiele – dodaje.
Reklama
Reguły gry zmieniły się w lutym zeszłego roku, kiedy nowojorska firma Anadarko i notowany na giełdzie AIM Cove Energy dokonały odkrycia gazu w złożu Windjammer u wybrzeży Mozambiku. Potem nastąpiły jeszcze dwa komercyjne odkrycia gazu, które zdaniem analityków z firmy Ambrian mogą zawierać do 12 000 miliardów stóp sześciennych gazu, czyli 2,1 mld boe. – Tradycyjnie branża naftowa z dystansem podchodziła do wschodniej Afryki. Sukces Anadarko sprawił, że uświadomiła sobie swój błąd. Teraz pozostała już ograniczona ilość areału – mówi John Craven, prezes Cove. Razem z Anadarko Cove wyda w ciągu najbliższych dwóch lat 150 mln dol. na wykonanie odwiertów i oszacowanie złóż. Chce również rozszerzyć poszukiwania na wybrzeża Kenii. Po sukcesie Cove-Anadarko przyszedł czas na BG Group, która pod koniec ubiegłego roku dokonała dwóch odkryć gazu w Tanzanii, choć firma odmówiła oceny ich wielkości. BG Group twierdzi, że region należy do najważniejszych obszarów eksploracyjnych dla firmy. Ludzie zaczynają ściągać do regionu, a seria sukcesów zaczyna nabierać dynamiki – podaje.
Notowana na AIM Dominion Petroleum, którego prezes Andrew Cochran pracował wcześniej dla Anadarko, to kolejny inwestor w tym regionie. Jak mówi Dominion, wydał w ubiegłym roku 40 mln dol. na przygotowanie odwiertów u wybrzeży Tanzanii i w Ugandzie. – Kiedy pierwszy raz tam przyjechałem, były tam wszystkie elementy, które przyciągają wielkie koncerny. Skala i rozmiar możliwości z naddatkiem przekraczały koszty odwiertów. Dziś w Tanzanii jesteśmy wciśnięci między Exxon, Eni, Petrobras i Shella – mówi Cochran. Rosnąca liczba chętnych powoduje intensywną konkurencję o projekty.
Polityka nie odstrasza poszukiwaczy ropy. W styczniu Afren, który w ubiegłym roku zapłacił 101 mln dol. za aktywa przejmowane w całej wschodniej Azji, udowodnił rosnące zainteresowanie inwestorów regionem, emitując pięcioletnie obligacje za 450 mln dol. Emisja pomoże sfinansować badania i odwierty w Kenii, Etiopii, na Madagaskarze i na Seszelach. Większość odkryć jak do tej pory dotyczy gazu – wyjątkiem jest Uganda – co zdaniem analityków jest głównym powodem, dla którego region nie budził dotąd szerszego zainteresowania. To może się wkrótce zmienić, twierdzi Galib Virani, wicedyrektor Afren, który mówi, że we wschodniej Afryce wykonano niespełna 500 odwiertów, wobec około 20 tys. na północy i 15 tys. na zachodzie kontynentu. – Z geologicznego punktu widzenia region jest całkowicie niewyeksploatowany – mówi.