Tylko 4,2 proc. małych firm, które działają dłużej niż rok, korzysta z kredytu bankowego. Chociaż ten odsetek rośnie, to nadal większość małych przedsiębiorców w swojej działalności gospodarczej opiera się tylko na własnych kapitałach i pożyczkach od rodziny.

Wielki potencjał

Firma, która korzysta z finansowania zewnętrznego, może przeznaczyć na inwestycje znacznie więcej pieniędzy, a tym samym szybciej się rozwijać.
Coraz częściej ten potencjał drzemiący w małych firmach dostrzegają banki, które mają teraz dużo wolnej gotówki, a z powodu zmian w przepisach nie mogą szybko zwiększać wartości udzielanych kredytów hipotecznych. W takiej sytuacji kredyty dla firm, szczególnie małych, mogą być dla nich kołem ratunkowym i źródłem dużych zysków.
Reklama
– Nie wyobrażam sobie, by duże korporacje mające 10-15 mld zł obrotu, mogły je w ciągu roku podwoić. A wiele małych firm ma takie możliwości i może się pochwalić takim wynikiem – mówi Loukas Notopoulos, dyrektor departamentu rozwoju produktów i sprzedaży dla małych przedsiębiorstw w Polbank EFG.
Dlatego bankom coraz bardziej zależy na mikrofirmach i coraz częściej do tego segmentu kierują swoją ofertę.
– Prawie połowa firm, które korzystają z finansowania w naszym banku, wybiera kredyt obrotowy. Jego podstawową zaletą jest to, że pozwala finansować wiele celów w różnych terminach, a formalności przeprowadza się tylko raz – mówi Andrzej Żak, naczelnik wydziału firm w MultiBanku.
Jednak w praktyce uzyskanie kredytu obrotowego dla małej firmy jest możliwe dopiero po kilku miesiącach prowadzenia działalności, gdy przedsiębiorstwo ma już ustabilizowaną sytuację rynkową i bank uzyska gwarancję, że nie jest to firma krzak.
– Najczęściej obowiązuje limit 12 miesięcy, ale w BPH i Deutsche Banku taką pożyczkę mały przedsiębiorca dostanie dopiero po 2 latach prowadzenia działalności gospodarczej – mówi Jarosław Sadowski z Expandera.
Są jednak też przykłady banków, które już 6-miesięcznej firmie są gotowe udzielić kredytu obrotowego. Eksperci podkreślają jednak, że w praktyce bardzo niewielu przedsiębiorcom udaje się dostać w banku kredyt na prowadzenie bieżącej działalności szybciej niż po roku funkcjonowania.
Teoretycznie żadnego tego typu ograniczenia nie ma w Polbanku, ale dotyczy to tylko tzw. wolnych zawodów, czyli np. firm prowadzonych przez architektów, stomatologów czy księgowych.
W PKO BP przedsiębiorca może dostać kredyt niemal natychmiast po rozpoczęciu działalności i założeniu konta, ale bank wymaga dodatkowego zabezpieczenia. Może być ono np. w formie cesji z lokaty lub jednostek funduszy inwestycyjnych. Przedsiębiorca, który szuka pieniędzy na start biznesu, najczęściej takich finansowych zabezpieczeń nie ma.

Czym trzeba się wykazać

We wszystkich instytucjach finansowych trzeba natomiast posiadać odpowiednią zdolność kredytową. Banki z zasady sprawdzają przychody firmy, rentowność i to czy w terminie reguluje ona swoje zobowiązania w stosunku do ZUS-u i urzędu skarbowego.
Na korzyść klienta działa też posiadanie przez dłuższy czas konta firmowego, które nie zawsze musi być prowadzone w banku udzielającym kredytu. W niektórych instytucjach wartość kredytu nie może przekroczyć wartości wpływów na rachunek firmowy. Od tych wszystkich czynników zależą też wysokość oprocentowania i dodatkowe opłaty.
– W przeciwieństwie do kredytów dla indywidualnych klientów banki bardzo niechętnie mówią o oprocentowaniu i marżach kredytów dla firm, twierdząc najczęściej, że jest to sprawa całkowicie indywidualna – mówi Jarosław Sadowski.
Można jednak założyć, że banki niepodające szczegółów swojej oferty kredytowej dla firm nie mają się szczególnie czym pochwalić. W bankach, które otwarcie mówią o pobieranych marżach, obowiązująca stawka to ok. 5 proc., ale są też instytucje, które nie wykluczają, że może ona dochodzić do 10 proc. (Lukas Bank).
Najtańsze kredyty obrotowe dla firm, podobnie jak kredyty gotówkowe dla indywidualnych klientów, kosztują nieco poniżej 10 proc. rocznie. Do tego trzeba jednak dodać prowizje i inne opłaty, które są stosunkowo wysokie.
– Bank chce mieć pewność, że przynajmniej zwrócą mu się koszty związane z przygotowaniem oferty. Wymaga to bowiem sporo pracy, a przedsiębiorcy częściej rezygnują z kredytu po zapoznaniu się z warunkami niż klienci indywidualni – mówi Jarosław Sadowski.
ikona lupy />
Banki chcą udzielać więcej kredytów dla MSP / DGP