Rozmawiając z zachodnimi politykami, można jednocześnie usłyszeć, że arabska wiosna to w tamtym regionie najlepsze, co mogło się zdarzyć, i że to najniebezpieczniejszy moment, jaki od dziesięcioleci tam nastąpił. Można wierzyć w obie te rzeczy jednocześnie. To starcie długo- i krótkoterminowej perspektywy.
To dobrze, że nastąpiły przemiany. Świat arabski był opanowany przez dyktatury i ubóstwo. Pleniły się w nim wsteczne poglądy i brutalne ideologie. A jednak załamanie starego porządku grozi tu i teraz wybuchem wojen, rozpadem państw i stworzeniem nowych możliwości dla zbrojnych islamistów. Sytuacja w świecie arabskim przypomina wykwintne wino – za 20 lat będzie smakowało wybornie, ale dziś nie jest gotowe do konsumpcji.
Wydaje się absurdem, że Amerykanie i Europejczycy niepokoją się o destabilizację w Syrii. Rząd Assada to brutalna dyktatura, która blisko współpracuje z Iranem i odgrywa szkodliwą rolę w Libanie. Krzyżyk na drogę, ale czy na pewno? Syria jest etnicznie podzielonym, słabym państwem, jej rozpad to perspektywa chaosu, rozlewu krwi i ucieczki fali uchodźców. Jak kiedyś w Jugosławii.
Reklama
Libijski konflikt może się natomiast przerodzić w impas. Niektórzy argumentują, że to nawet lepsze niż ryzyko masakry w Benghazi. Jednak Libia znalazła się na początku długiej drogi, której koniec wcale nie jest pewny.
Polityczna zmiana w Egipcie otwiera z kolei możliwości dla zbrojnej przemocy. Po upadku Mubaraka wielu byłych terrorystów zostało wypuszczonych z więzienia, a inni eksdżihadziści powrócili do kraju. Egipskie służby bezpieczeństwa pogrążone są w chaosie. Jednocześnie egipska polityka zagraniczna zmienia się w sposób, który nie podoba się Zachodowi. Ociepliły się stosunki Egiptu z Iranem, a Bractwo Muzułmańskie, które będzie prawdopodobnie największą partią w nowym parlamencie, twierdzi, że chce anulować traktat pokojowy z Izraelem.
Coraz większe obawy budzi także Arabia Saudyjska. Saudyjczycy postrzegają USA jako potencjalne zagrożenie dla własnego reżimu. Już ostrzegają, że mogą rozważyć budowę nowych specjalnych relacji z Chinami, znacznie większym odbiorcą saudyjskiej ropy niż USA.
Tak więc w dłuższej perspektywie większość zachodnich rządów jest przekonana, że arabska wiosna jest historycznym i pozytywnym wydarzeniem. Problem w tym, że – jak powiedział Keynes – kiedyś wszyscy będziemy martwi.