Byki na warszawskim parkiecie miały siłę do odrabiania strat po poniedziałkowym tąpnięciu tylko w trakcie pierwszej godziny handlu. W drugiej już tylko broniły się przed naporem niedźwiedzi, a w południe WIG20 znalazł się pod kreską, tracąc 0,2 proc. Obok wskaźników w Tallinie i Sofii należał do najsłabszych na kontynencie. I to mimo dobrych nastrojów na głównych giełdach i zwyżkujących kontraktów za oceanem. Nasza względna siła i niezależność od pesymizmu widocznego na światowych giełdach, z jakimi mieliśmy do czynienia w ciągu kilku poprzednich sesji, zdaje się dobiegać końca.

Indeks największych spółek zaczął dzień od zwyżki o 0,8 proc. Powyżej przełamanego w poniedziałek poziomu 2850 punktów zdołał utrzymać się jedynie przez kilkadziesiąt minut. Około południa był już prawie 30 punktów niżej. Nie tylko więc nie odrobił trwale strat z poniedziałkowego fixingu, ale powiększył ich skalę. Pozostałe wskaźniki także szybko poszły w dół, tracąc po 0,2-0,3 proc. Najgorzej zachowywał się sWIG80 zniżkując w południe o 0,8 proc. Znalazł się on poniżej poziomu z grudnia ubiegłego roku. Widać więc pesymizm narastający we wszystkich segmentach naszego rynku.

W pierwszych minutach handlu w gronie największych spółek słabeusze byli w zdecydowanej mniejszości. WIG20 swoją dobrą kondycję zawdzięczał jednak głównie rosnącym chwilami o 3 proc. walorom Telekomunikacji Polskiej, które na poniedziałkowy fixingu zostały przecenione o 3,7 proc. Pomagała mu taż sięgająca 2 proc. zwyżka notowań akcji PKN Orlen i niewiele jej ustępujący wzrost papierów PKO. W ciągu godziny skala aprecjacji wszystkich tych spółek uległa znacznemu zmniejszeniu. Do tego podaż zaczęła przyciskać także inne walory. Akcje BRE, Asseco i PBG traciły 2 proc., papiery PZU szły w dół o 1,7 proc., a Tauronu i TVN po ponad 1 proc.

Indeksy na głównych giełdach europejskich zaczęły dzień od wzrostów po 0,7-0,8 proc. i początkowo zwiększały jeszcze nieco skalę zwyżki do około 1 proc. Nastroje popsuła publikacja indeksu nastrojów niemieckich inwestorów instytucjonalnych. Spadł on w czerwcu do minus 9 punktów z 3,1 punktu przed miesiącem. Spodziewano się jego zniżki do minus 2 punktów. Wskaźniki w Paryżu i Londynie zareagowały na te dane niezbyt mocno, jednak DAX ograniczył wcześniejszą zwyżkę do 0,5 proc. Po południu do trójki spadkowiczów, czyli Tallina, Sofii i Warszawy dołączył także Budapeszt. Dobrze radziły sobie natomiast Ateny, Madryt i Stambuł, gdzie indeksy rosły po ponad 1 proc. Po udanej ze względu na duży popyt aukcji greckich papierów dłużnych skala zwyżki w Atenach wzrosła do 4 proc.

Reklama

Na powrót WIG20 do poziomu z poniedziałkowego fixingu trzeba było czekać do 14.30. W tym czasie indeksy w Paryżu i Frankfurcie znów zyskiwały po ponad 1 proc. Próbę nieśmiałej zwyżki umożliwił naszym blue chipom dopiero bardzo dobry początek handlu na Wall Street, gdzie Dow Jones i S&P500 rosły o 0,6-0,9 proc., a Nasdaq szedł w górę o ponad 1,5 proc.