Strefa euro jest o 100 punktów bazowych od całkowitego załamania. Zysk z włoskich sześcioletnich obligacji szybko wzrósł o 6 procent we wtorek. To zbyt blisko 7 procent, kiedy to inwestorzy staja się niechętni do finansowania państw. Doświadczyły tego już Irlandia i Portugalia. Ale w przypadku Włoch może być inaczej.

Włochy mają około 1500 mld euro w rządowych obligacjach oraz zaległych rachunkach - szacuje Barclays Capital. Jeśli kupujący nie będę chcieli sfinansować Włoch, strefa euro będzie przytłoczona.

>>> Czytaj też: Włochy mogą upaść - rynki szykują się na finansowe trzęsienie ziemi

Sprawy nie muszą jednak pójść tak źle. Poziom zadłużenia budżetowego oraz finansowego nie jest tak niebezpieczny, jak w przypadku Hiszpanii. Gospodarka kraju rozwija się wolno a wydajność jest o jedną trzecia mniejsza niż w Niemczech. Mimo to koszty pracy są o jedną czwartą wyższe. To, co wzmacnia pozycję tego kraju, to fakt, że jest to drugi europejski eksporter, zaraz po Niemczech. Wciąż jednak Włochy prześlizgują się przez kryzys dzięki temu, że niemiecki wzrost gospodarczy przyspieszył po wprowadzeniu euro. Mimo to, Rzym oczekuje salda pierwotnego budżetu w wysokości 0,9 procent PKB w tym roku. Poziom zadłużenia jest stabilny - jego połowa jest w rękach krajowych inwestorów, którzy mogą pochłonąć go jeszcze więcej.

>>> Czytaj też: Rachman: Jeśli Włochy zbankrutują, nikt nie zdoła im pomóc

Reklama

Brak stabilności rządu premiera Silvio Berlusconiego nie jest powodem ciągłej wyprzedaży na rynkach, biorąc pod uwagę to, że włoscy politycy są jak drzwi obrotowe - powracają. Jednak najprawdopodobniej Włochy są zbyt zajęte sobą, by móc zająć się niebezpieczeństwami, które przed nimi stoją.

ikona lupy />
Mario Draghi, szef Banku Centralnego Włoch, fot. Jock Fistick/Bloomberg / Bloomberg / Jock Fistick