Chęci do kupna akcji na pewno nie wspierały dane makro które były gorsze niż się spodziewano. Niemiecki indeks ZEW opisujący nastroje analityków i inwestorów wyniósł -15,1 pkt. i po raz kolejny jest poniżej poziomu 0, co oznacza przewidywania gorszej koniunktury na rynkach. Jest to jednocześnie najniższa wartość tego wskaźnika od ponad 2 lat, ale w sumie trudno dziwić się tak słabemu odczytowi skoro dane do tego odczytu zbierano w ostatnich dwóch tygodniach, czyli wtedy kiedy kumulowały się problemy Portugalii i Włoch. Cieszyć można się o tyle, że ten wskaźnik od blisko roku systematycznie rozjeżdża się z realnym rynkiem. Słabo wypadły też krajowe dane o produkcji przemysłowej, która w czerwcu zwiększyła się o symboliczne 2 proc. podczas gdy ceny płacone przez procentów za surowce do produkcji wzrosły aż o 5,6 proc. Teoretycznie można w tym upatrywać konsekwencji japońskiego trzęsienia zmieni, którego wpływa na oddalone gospodarki z opóźnieniem, ale jeżeli kolejne dane pokażą również tak słaby odczyt sytuacja gospodarcza będzie dużo słabsza niż się oczekuje.

Niestety również wyniki amerykańskich spółek pozostawały sporo do życzenia. Szczególnie in minus wyróżnił się zysk banku Goldman Sachs, którego kwartalny rezultat był mocno poniżej prognoz i rynek od razu przecenił akcje tego giganta. W zasadzie jedyną jaskółką nadziei dla byków były informacje o pozwoleniach i rozpoczętych budowach domów w Stanach. Tu co prawda było lepiej od oczekiwań, ale skala poprawy nie sugerowała niczego więcej ponad klasyczny sezonowy wzrost zainteresowania rynkiem nieruchomości, a pamiętajmy, że od pozwolenia i rozpoczęcia budowy do faktycznej sprzedaży domu jeszcze daleka droga.

Po wczorajszej bardzo słabej sesji we wtorek WIG20 nieznacznie odreagował swoje spadki, jednak w coraz większe kłopoty pojawiają się na małych i średnich walorach. mWIG40 mierzy się już z listopadowymi minimami, a sWIG80 właśnie zaliczył roczne minimum i przypomina formację małej przepaści. Wszystko to jest skutkiem wciąż minimalnej ilości popytu w tym sektorze, a okres wakacyjny, duże oferty publiczne skarbu państwa, a do tego sporo prywatnych ofert publicznych przynajmniej do końca wakacji będą odciągać kapitał od mniejszych spółek. Sytuacja robi się tam o tyle niebezpieczna, że bardzo podobna do drugiej połowy 2008 roku.