Włochy robią wszystko, aby zbilansować budżet na 2013 rok i odzyskać zaufanie inwestorów do swoich obligacji. 12. sierpnia rząd premiera Silvio Berlusconiego zatwierdził program cięć oszczędnościowych w wysokości 45,5 mld euro. Wszystko po to, żeby przekonać rynek, że Włochom uda się obniżyć zadłużenie, które teraz sięga 120 proc. PKB. Żaden kraj w Europie oprócz Grecji nie ma tak potężnego długu.

>>> Czytaj też: Rachman: Jeśli Włochy zbankrutują, nikt nie zdoła im pomóc

Kolejne pakiety oszczędnościowe mają załatać dziurę budżetową Włoch, ale w obliczu globalnego spowolnienia koniunktury, cięcia wydatków i podwyżki podatków stanowią poważne zagrożenie dla włoskiego wzrostu gospodarczego.

“Tak ostre zacieśnianie polityki fiskalnej rodzi widoczne ryzyko zahamowania wzrostu gospodarczego, a to z kolei może zepchnąć Włochy w recesję” – mówi Vladimir Pillonca, ekonomista Societe Generale z siedzibą w Londynie. „Może to w konsekwencji osłabić wpływy fiskalne i podkopać wprowadzane teraz środki oszczędnościowe. Ryzyko stanowią też możliwe szoki na rynku obligacji czy rynku stóp procentowych” – dodaje Pillonca.

Reklama

>>> Czytaj też: Potęga eksportu i wierność inwestorów, czyli dlaczego Włochy nie zbankrutują

Giada Giani, ekonomista z Citigroup w Londynie twierdzi, że w 2012 r. i 2013 r. PKB Włoch może zbliżyć się do zerowego poziomu. Analitycy Morgan Stanley spodziewają się, że cięcia oszczędnościowe, idące w ślad za nimi spowolnienie konsumpcji i zaostrzone kryteria przyznawania kredytów w przyszłym roku wywołają recesję we Włoszech.