Za wprowadzenie azjatyckiego despoty na salony były brytyjski premier ma rocznie zarabiać nawet 13 mln dol. To kolejny kontrowersyjny kontrakt Blaira, który – niczym brytyjska branża PR – wyspecjalizował się w doradzaniu satrapom z całego świata.
– Osiągnięcia Kazachstanu są niewiarygodne – zachwalał gospodarzy Tony Blair podczas ostatniej wizyty w Astanie. Był tam gościem Forum Inwestorów Zagranicznych, które odbyło się w auli pachnącego jeszcze nowością Uniwersytetu Nazarbajewa. Dzięki ogromnym pokładom ropy naftowej i gazu ziemnego kraj rozwija się w błyskawicznym tempie (z wyjątkiem lat 2008 i 2009 średnie tempo wzrostu PKB w ostatniej dekadzie oscylowało w granicach 9,5 – 10 proc., w tym roku ma przekroczyć 7,5 proc.) i należy do najbogatszych w Azji Środkowej.
Jednak Kazachstan za rządów Nazarbajewa, byłego komunistycznego aparatczyka, stał się klasyczną despotią. Amerykański Departament Stanu w najnowszym raporcie określa ten kraj jako miejsce, w którym na porządku dziennym jest więzienie opozycjonistów czy stosowanie tortur i w którym panuje wszechobecna korupcja.
Reklama
Astana potrafi jednak skutecznie zagłuszyć ewentualne wyrzuty sumienia swoich współpracowników. Według nieoficjalnych informacji usługi Blaira będą ją kosztować 13 mln dol. rocznie. Obie strony zaprzeczyły informacjom o wysokości kontraktu, ale też nie podały innych danych na ten temat. – Pomoc premiera Blaira jest dla nas bezcenna – stwierdziła jedynie strona kazachska.
Po opuszczeniu Downing Street w 2007 r. Blair wyspecjalizował się w doradzaniu, dzięki czemu zarobił już ok. 30 mln dol. Jest między innymi opłacany przez amerykański bank JP Morgan Chase, szwajcarską grupę ubezpieczeniową Zurich Financial Services, koreańską firmę energetyczną UI Energy Corporation, rząd Kuwejtu i Mubadalę oraz wielki fundusz inwestycyjny z Abu Zabi.
Nie on jeden jest w kręgu zainteresowania Kazachstanu, który gotów jest słono płacić za poprawę swojego wizerunku. W Astanie działają m.in. Tim Allan, były doradca Blaira, który prowadzi obecnie firmę PR, oraz dawny minister byłego szefa brytyjskiego rządu Peter Mandelson (jest przyjacielem rosyjskiego oligarchy Olega Dieripaski, właściciela Rusalu, największego na świecie producenta aluminium).
To tylko kilka przypadków świadczących o tym, że brytyjska branża PR oraz emerytowani politycy chętnie podejmują się w ostatnich latach współpracy z pariasami współczesnego świata. Znana londyńska agencja PR Bell Pottinger Group Timothy Bella przez rok próbowała uczynić z Aleksandra Łukaszenki demokratę (zakończyła z nim współpracę w sierpniu 2009 r.).
Inne jego firmy współpracowały z obalonym reżimem Tunezji i władzami Bahrajnu, które tłumiły wystąpienia opozycjonistów. Sam Blair aż sześciokrotnie w ciągu ostatnich trzech lat odwiedził Muammara Kaddafiego – w tym czasie JP Morgan Chase negocjował kontrakt między libijskim funduszem inwestycyjnym LIA a Olegiem Dieripaską.