"Można mieć wątpliwości, czy przyjęty dzisiaj rano przez szefów państw i rządów strefy euro pakiet - chociaż to już około połowa tego, co wydaje się potrzebne - wystarczy do permanentnego ustabilizowania sytuacji na europejskich rynkach finansowych, w szczególności w strefie euro. Powinien on mieć jednak silnie stabilizujący wpływ przez przynajmniej kilka miesięcy.

>>> Czytaj też: Jest porozumienie w strefie euro: posiadacze greckich obligacji stracą 50 proc.

Zmniejszenie długu greckiego o 100 mld euro, z około 350 do 250 mld, to oczywiście duża pomoc w zmniejszeniu kosztów obsługi, ale to około połowa tego, co wydaje się być niezbędne. Dług na poziomie 120 proc. PKB, jaki pozostanie po redukcji, będzie nadal trudny do utrzymania na tym poziomie, bowiem przez szereg lat grecki PKB będzie spadał, a deficyt budżetowy będzie nadal znaczny.

>>> Polecamy: Komisja Europejska przejmuje władzę nad euro

Reklama

Tym niemniej, redukcja długu o np. 200 mld euro byłaby nagrodą dla Grecji za rozrzutność i stanowiłaby zbyt dużą zachętę dla innych, aby podążali tą samą drogą.

Dalsza redukcja długu będzie prawdopodobnie niezbędna, ale z politycznego (podatnicy w Niemczech, Francji, Holandii etc.) i ekonomicznego (moral hazards we Włoszech, Hiszpanii etc.) punktu widzenia istotnie może być, i powinna być, przesunięta w czasie.

Słuszne jest też obciążenie dużą częścią tej redukcji długu sektora prywatnego. Większa redukcja byłaby niemożliwa do sfinansowania przez sam sektor prywatny na zasadzie dobrowolności, a z kolei znacznie większy udział sektora publicznego naraża Francję na obniżenie ratingu, nie mówiąc już o kosztach politycznych dla liderów Francji i Niemiec. Natomiast większe zaangażowanie sektora publicznego tych krajów za kilka lat będzie bezpieczniejsze i politycznie bardziej akceptowalne.

Druga wątpliwość dotyczy zwiększenia zasobów Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) do 1 biliona euro. Po pierwsze - potrzebne mogą być raczej 2 biliony. Po drugie - tak naprawdę zasoby nie są zwiększane w ogóle, ale wzrosnąć ma tylko pułap na udzielanie ubezpieczeń.

Po trzecie, dokapitalizowanie banków w strefie euro ma wynieść około 100 mld euro zamiast około 200 mld żądanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW).

Po czwarte, ważną częścią pakietu jest zobowiązanie Włoch, że zmniejszą swój deficyt budżetowy do zera już w r. 2013. Ale Włochy (podobnie zresztą jak Polska) nie należą do krajów, które realizują w pełni tego typu zobowiązania.

Wobec tych wątpliwości bardzo ważnym jest oświadczenie nowego szefa Europejskiego Banku Centralnego (EBC), że bank ten nadal będzie kupował skarbowe papiery wartościowe Włoch, Hiszpanii i innych krajów strefy euro, aby utrzymać rentowności tych obligacji poniżej pewnego poziomu. EBC jest w gruncie rzeczy najważniejszą instytucją, zdolną do efektywnego i szybkiego działania na rynkach finansowych na rzecz ich stabilizacji. Niekonwencjonalne działania EBC nie mogą jednak być prowadzone zbyt długo i na zbyt dużą skalę. Jednak EBC jest w stanie dać rządom i parlamentom strefy euro jakieś dwa lata na znaczne polepszenie stanu ich finansów publicznych.

Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, inwestorzy międzynarodowi (fundusze emerytalne, instytucje ubezpieczeniowe, banki, prywatni inwestorzy) powinni uznać, że ryzyko jakiegoś dużego kryzysu w strefie euro jest już niewielkie i będzie z czasem malało".