Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Boeing 767 leciał z Newark do Warszawy. Przed lądowaniem kapitan stwierdził, że są problemy z systemem zasilania podwozia. Nie można go było wysunąć. Wcześniej, już w 30 minut po starcie, załoga dostała sygnał o niesprawności w instalacji hydraulicznej maszyny.

>>> Czytaj też: Dyrektor Okęcia: Nie wiadomo, jak długo zamknięte będzie warszawskie lotnisko

Pas startowy, na którym lądował samolot, zabezpieczyły jednostki lotniskowej straży pożarnej oraz 10 jednostek PSP. Samolotowi, który szczęśliwie wylądował, towarzyszyły dwa wojskowe myśliwce F-16 z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku (Łódzkie). Należące do niej maszyny pełniły we wtorek dyżur bojowy. To standardowa procedura - jeżeli jakikolwiek samolot lub śmigłowiec ma problemy w polskiej strefie powietrznej, automatycznie jest podrywana do lotu para dyżurna myśliwców, której zadaniem jest nawiązać kontakt z załogą i pomóc w rozwiązywaniu problemów.

>>> Polecamy: Media w USA informują z uznaniem o dramatycznym lądowaniu Boeinga 767 w Warszawie. »

Reklama

"Tadeusz Wrona - kapitan Boeinga, który lądował awaryjnie w Warszawie - jest jednym z najbardziej doświadczonych pilotów. Od 20 lat lata na Boeingach i jest też szybownikiem. Przeprowadził to lądowanie awaryjne perfekcyjnie. Niestety, rzadko to się tak kończy. Wystarczy zły kąt natarcia, skrzywienie samolotu" - powiedział dziennikarzom prezes LOT Marcin Piróg.

Poinformował, że było to pierwsze na Okęciu lądowanie samolotu pasażerskiego bez wysuniętego podwozia. "Od naszej załogi wiem, że nie było paniki na pokładzie" - powiedział.

Zaraz po wylądowaniu samolotu na lotnisku im. Fryderyka Chopina uruchomiono zespół opieki nad rodzinami oraz pasażerami Boeinga 767, gdzie były udzielane informacje oraz pomoc medyczna i psychologiczna.

Uszkodzona maszyna zablokowała obydwa pasy lotniska, w związku z czym będzie ono na pewno zamknięte do środy - do tego czasu nie będą wykonywane ani starty, ani lądowania samolotów. Jak poinformował dyrektor lotniska Michał Marzec, usuwanie samolotu może potrwać kilkanaście do kilkudziesięciu godzin. Samoloty kierowane są na inne lotniska, podróżni, którzy mieli zaplanowane loty na środę rano, powinni skontaktować się ze swoimi liniami lotniczymi.

Pilotom i załodze Boeinga podziękował podczas specjalnego wystąpienia prezydent Bronisław Komorowski. "Zadziałał system - skuteczny system, zadziałały w pełni procedury; świetnie zadziałali i sprawdzili się ludzie" - mówił Komorowski.

Dziękował też pasażerom Boeinga. "Wiem z rozmowy z kapitanem Tadeuszem Wroną (dowódcą samolotu - PAP), że i pasażerowie bardzo skutecznie współdziałali w tym szczególnie trudnym momencie, jakim było przygotowanie i przeprowadzenie lądowania awaryjnego, potem ewakuacja samolotu" - powiedział Komorowski.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że tutaj samo "nic się nie udało". "To zadziałał system - skuteczny system, zadziałały w pełni procedury i świetnie zadziałali i sprawdzili się ludzie. Im wszystkim, z całego serca, w imieniu całej Polski, dziękuję" - oświadczył prezydent.

"Możemy być pewni, że te zdjęcia z lądowania awaryjnego Boeinga na lotnisku, z tej ewakuacji sprawnie przeprowadzonej, z akcji przygotowania pasa lądowania obiegną cały świat. One będą świadczyły dobrze o Polsce, dobrze o polskim przewoźniku, dobrze o polskich pilotach, będą świadczyły, że w sytuacjach awaryjnych państwo polskie sprawdza się i radzi sobie dobrze" - zaznaczył Komorowski.

Prezydent zapowiedział odznaczenia dla załogi Boeinga 767.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej uznał, że to doskonały przykład prawidłowego działania w awaryjnych sytuacjach, a w pierwszej kolejności podkreślił mistrzostwo pilota. "Ten człowiek zasługuje na najwyższe wyróżnienie, pan prezydent na pewno będzie chciał wyróżnić go za ten czyn" - zapowiedział.

Wieczorem lotnisko zaczęli opuszczać pierwsi pasażerowie lotu z Newark. Wcześniej przebywali w tzw. centrum pobytowym lotniska, gdzie byli m.in. badani przez lekarzy, zapewniono im też pomoc psychologiczną.

Jeden z pasażerów Boeinga 767 ks. Piotr Chyła opowiadał, że lądowanie przebiegało dość spokojnie. "Muszę pochwalić pilota i załogę, bo zachowali się bardzo profesjonalnie. Także pasażerowie zachowali się bardzo dojrzale, mimo że na pokładzie znajdowały się małe dzieci" - relacjonował.

Rzecznik PLL LOT Leszek Chorzewski powiedział we wtorek wieczorem PAP, że pomimo wykrycia po ok. 30 minutach od startu usterki w samolocie, kapitan podjął autonomiczną i "strategiczną" decyzję o kontynuowaniu lotu. W maszynie był jeszcze inny system, mogący wysunąć podwozie, elektryczny. ­­"Kapitan nie mógł mieć 100 proc. pewności co do usterki" - przekonywał Chorzewski.

­"Chciał sprawdzić, czy zadziała elektryczny system. I chciał to zrobić na terenie Polski. To była strategiczna decyzja kapitana, jak się okazało, bardzo słuszna" - zaznaczył.

Decyzję kpt. Tadeusza Wrony chwali m.in. redaktor i wydawca magazynu "RAPORT - wojsko, technika, obronność" Wojciech Łuczak. "Decyzja była jak najbardziej prawidłowa i zgodna z procedurami bezpieczeństwa (...). Całe to wydarzenie pokazuje skalę doświadczenia lotniczego załogi" - podsumował Łuczak.

Pilot, kpt. Leszek Sułkowski uznał, że to, co zrobili piloci Boeinga 767, to majstersztyk. Ekspert lotnictwa, b. pilot wojskowy Michał Fiszer z miesięcznika "Lotnictwo" ocenił, że to, iż przymusowe lądowanie bez podwozia przebiegło bezpiecznie, zawdzięczamy tylko wyjątkowej perfekcji pilota i w miarę dobry warunkom.

Emerytowany pilot PLL LOT kapitan Lech Kasprowicz wskazywał, że kapitanowi pomogło doświadczenie na szybowcach, na których się ląduje nie tylko na lotniskach, ale również na nieprzygotowanych polach. Ekspert ds. lotnictwa Piotr Abraszek z czasopisma "Nowa Technika Wojskowa" podkreślił, że załogi są szkolone na wypadek tego typu awarii.

Incydent bada pięcioosobowy zespół z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Jak powiedział PAP we wtorek wieczorem wiceprzewodniczący PKBWL Maciej Lasek, komisja zakończyła oględziny kabiny, zabezpieczyła rejestratory pokładowe - rozmów, parametrów lotu i szybkiego dostępu, pomogła policji w przeprowadzeniu oględzin oraz zabezpieczyła dokumentację operacyjną i techniczną. "Będziemy ustalali dalszy plan, związany z podnoszeniem samolotu i transportem do hangaru" - powiedział Lasek, który uczestniczył w pracach na Okęciu. Według komisji jest za wcześnie, by mówić o wstępnych przyczynach zdarzenia.

ikona lupy />
lotnisko / Newspix / Jacek Turczyk