Na uwagę zasługuje fakt, że głośno od kilku dni omawiane opracowanie, choć dotyczy strefy euro pomija najmniejsze kraje tego obszaru: Słowację, Słowenię, Maltę, Cypr i Estonię. Uwzględnia natomiast dwa europejskie kraje spoza strefy euro: Wielką Brytanię i Polskę. To świadczy, że polska gospodarka ma coraz większe znaczenie dla całej Unii Europejskiej. Z pewnością ma duże znaczenie także dla banku ING.
>>> czytaj też: FT: polska droga do kapitalizmu "cofa się" na A2
Prognoza ING – szok finansowy, brak dostosowań
Opracowanie analityków holenderskiego banku nie jest prognozą, a raczej futurologią. Należałoby bowiem uwzględnić dziesiątki różnych scenariuszy, dla różnych ścieżek dostosowania fiskalnego, zmian konkurencyjności gospodarek, polityki banków centralnych, które odzyskałyby suwerenność i prowadziłyby bardziej lub mniej aktywne działania antyinflacyjne. Wystąpiłyby też silniejsze niż przewiduje się w opracowaniu zaburzenia w gospodarce amerykańskiej i – w mniejszym stopniu – azjatyckiej.
>>> Polecamy: Merkozy mówi jednym głosem. Witamy w nowej Europie
Analitycy banku ING nie uwzględniają pozytywnych skutków uwolnienia walut krajów strefy euro na poprawę konkurencyjności. Przyjmują założenie, że dostosowania w gospodarce realnej będą następowały bardzo wolno i będą nieistotne wobec negatywnych skutków szoku finansowego. Jeśli Grecja jako jedyny kraj opuści strefę euro, jej PKB spadnie o 10,7 proc. w pierwszym roku, a w kolejnym wzrost będzie bliski zera. Jeśli cała strefa euro się rozpadnie, gospodarka grecka w pierwszym roku skurczy się o ponad 13 proc., w drugim o 2,7 proc.
Nawet po czterech latach dynamika Grecji będzie słaba. Recesja będzie wynikiem załamania się sektora bankowego i bankructwa wielu firm, na skutek dewaluacji krajowej waluty. „Greckie euro” straci 80 proc. wartości w stosunku do waluty europejskiej i 85 proc. w stosunku do dolara.
Przykład Argentyny, która uwolniła swą walutę (wcześniej była ona powiązana z dolarem systemem currency board) pokazuje, że dostosowanie może być znacznie szybsze. Uwolnienie peso w styczniu 2002 roku spowodowało przeszło 3-krotną deprecjację argentyńskiej waluty. W wyniku tego powstała znaczna nadwyżka na rachunku bieżącym bilansu płatniczego (w roku 2001 -4,6 mld USD, w roku 2002 +9,0 mld USD). Dług publiczny, liczony w walucie krajowej wzrósł niemal 3-krotnie, ale liczony w dolarach zmniejszył się, a rząd odzyskał zdolność spłaty długu.
Argentyna na skutek kryzysu (spadek produkcji trwał od 1999 do 2002 roku) utraciła jedną czwartą PKB. Po uwolnieniu peso strata została odrobiona w ciągu 3 lat. Podobny scenariusz kryzysu miał miejsce w Azji Wschodniej oraz w Rosji w końcu lat 90. Uwolnienie walut i ich deprecjacja wymuszały zmiany strukturalne w gospodarce oraz poprawę bilansu wymiany z zagranicą. Po głębokim spadku PKB, następowało dynamiczne odbicie.
Nie ma powodu, by podobny scenariusz nie powtórzył się w Grecji, choć oczywiście samo uwolnienie waluty nie jest wystarczającą przesłanką dla sukcesu. W 2010 roku jednostkowe koszty pracy w Grecji były o 36 proc. wyższe niż w roku 2000. Efektem tego była niska konkurencyjność międzynarodowa, zahamowanie eksportu i ujemny wynik rachunku bieżącego.
Uwolnienie greckiej waluty powinno doprowadzić do znacznego obniżenia płac realnych oraz jednostkowych kosztów pracy, obniżenia poziomu wydatków budżetowych w stosunku do PKB i zbilansowania budżetu. A w konsekwencji – powstania nadwyżki na rachunku bieżącym, głębokiej recesji – trwającej około roku – oraz szybkiego wzrostu eksportu. Zagrożeniem dla takiego scenariusza byłyby – indeksacja płac lub inna forma nadmiernych rekompensat za wysoką inflację, zwłaszcza wypłacanych z budżetu oraz zła polityka banku centralnego. Przykład krajów, które przeszły przez taki szok pokazuje jednak, że nawet słabe państwa i słabe rządy (Argentyna, Rosja) mogą poradzić sobie z tą sytuacją.
Cały tekst można przeczytać na: