To nieco podbudowało rynki, które mogły się obawiać, że śladem agencji S&P pójdą inni (cięcie ratingu przez S&P wydaje się być przesądzone, biorąc pod uwagę piątkowe wypowiedzi przedstawicieli S&P dla francuskiej prasy, iż nie powinno ono doprowadzić do znaczącego pogorszenia się sytuacji na rynku długu). Niemniej podczas konferencji w Londynie, David Riley z Fitcha dał do zrozumienia, iż agencja poważnie przygląda się Włochom, które jego zdaniem będą mieć coraz większe trudności z obsługą długu w 2012 r. Zwrócił uwagę, że Rzymowi nie udało się do tej pory zbudować wiarygodnego „firewalla”, co tym samym może stanowić duży problem dla strefy euro. Tymczasem we wczorajszym wywiadzie dla niemieckiego Die Welt, włoski premier Mario Monti zarzucił Unii Europejskiej, iż zbyt mało uwagi poświęca sytuacji we Włoszech – między zdaniami dał też do zrozumienia, iż oczekiwałby większego wsparcia ze strony Europejskiego Banku Centralnego. Przyznał on, iż namawia Włochów do wyrzeczeń, ale to może okazać się niewystarczające.

Efektem tego może być zwycięstwo anty-europejskich ugrupowań w nadchodzących wyborach (pytanie na ile ta groźba jest rzeczywiście realna?). W pewnym sensie te słowa Montiego mają przygotować grunt do dzisiejszego spotkania Monti-Merkel w Berlinie. Szef włoskiego rządu najpewniej oczekuje, iż Niemcy bardziej zaangażują się we włoskie problemy i zrozumieją, że bez Rzymu strefa euro i UE nie będą mogły funkcjonować. Ale czy takie „pogadanki” coś zmienią? Niewiele. Szanse na to, że Europejski Bank Centralny zdecyduje się na masowy skup obligacji spadają – według ostatniego sondażu Reutersa oczekuje tego tylko 30 proc. ekonomistów (spadek z 40 proc.). Ich zdaniem ECB w większym stopniu będzie angażował się w pomoc dla banków – grudniowa pożyczka LTRO na 3 lata wyniosła aż 489 mld EUR, a kolejna w lutym (bądź szybciej) być może będzie w podobnej skali. Pytanie tylko, czy nie jest to zamknięte koło (banki nadal oddają ponad 400 mld EUR dziennie na lokaty overnight do ECB) i czy ECB nie powinien zrobić czegoś jeszcze. W każdym razie oczekiwania związane z jutrzejszym posiedzeniem nie są duże – rynek spodziewa się cięcia stóp procentowych o 25 p.b. dopiero podczas posiedzenia 8 marca. To pokazuje, że ewentualna niespodzianka automatycznie odbije się na notowaniach wspólnej waluty (wyraźny spadek). Co ciekawe wspomniane wcześniej oczekiwania ekonomistów kontrastują nieco z sytuacją na kontraktach FRA, które sugerują okres dłuższego luzowania polityki w strefie euro.

Hiszpania – bailout dla regionu Valencia nie wchodzi w grę?

Wymienione wcześniej Włochy i Hiszpania będą w najbliższym czasie na celowniku inwestorów – powód jest prozaiczny – to zaplanowane na czwartek i piątek aukcje długu. Jutro 3-letnie obligacje za 5-6 mld EUR sprzedaje Madryt, a w czwartek 5-letnie papiery za 5-7 mld EUR będzie chciał uplasować Rzym. W zasadzie sytuacja w Hiszpanii powinna w większym stopniu przyciągać uwagę inwestorów, niż we Włoszech, gdyż reformy, jakie zaaplikował poprzedni rząd Jose Zapatero okazały się nieefektywne. Rząd Mariano Rajoya już podał, że ubiegłoroczny deficyt budżetowy przekroczy poziom 8 proc. PKB i tym samym konieczne będzie ogłoszenie pakietu nowych oszczędności. To może nie być takie proste, biorąc pod uwagę, że według ostatnich prognoz gospodarka zaczyna wchodzić w recesję. Bolączką Hiszpanów jest też sytuacja w samorządach. Wczoraj potwierdziły się doniesienia gazety El Pais, która w zeszłym tygodniu sugerowała, że region Valencia może mieć trudności z obsługą zadłużenia - chodzi tutaj o opóźnienia w spłacie pożyczki dla Deutsche Banku. Niemniej rząd cały czas odrzuca możliwość przyznania gwarancji rządowych, o czym wspominali w grudniowym raporcie analitycy agencji Fitch. Jednocześnie minister finansów Luis de Guindos zapewnił w wywiadzie dla wczorajszego Financial Times, iż rząd zamierza do marca uchwalić nowe zaostrzone prawo, które umożliwi lepszą kontrolę lokalnych budżetów. Jednocześnie rzecznik okręgu Catalonia, który był wymieniany jako drugi problem po Valencia, zapewniła, iż nie spodziewa się problemów z regulowaniem zadłużenia. To wszystko teoretycznie uspokoiło rynki, chociaż tak jak wspomniałem – rządowi Rajoya trudno będzie wprowadzać nowe cięcia w obliczu recesji w gospodarce. Rentowności 10-letnich obligacji oscylują wokół 5,4 proc. (to o wiele lepiej, niż w przypadku Włoch), ale sytuacja ta może się pogorszyć, jeżeli któraś z agencji ratingowych (S&P lub Fitch) zdecyduje się ściąć rating.

Reklama

Grecja – będzie większe strzyżenie?

Rynki nie poznały szczegółów wczorajszych rozmów kanclerz Angeli Merkel z szefową Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Christine Lagarde. Jest niemal pewne, iż głównym tematem była kwestia grecka. Kilka dni temu główny ekonomista MFW, Olivier Blanchard stwierdził, iż coraz mniej wierzy w to, że kraj ten będzie mógł wyjść z obecnego kryzysu bez dodatkowych wyrzeczeń ze strony „reszty świata”, co na pewno nie pomogło w negocjacjach, jakie grecki rząd prowadzi z prywatnymi posiadaczami obligacji. W poniedziałek Angela Merkel zagroziła, iż jeżeli nie uda się osiągnąć porozumienia w kwestii dobrowolnego umorzenia ich 50 proc. wartości, co jest jednym z elementów drugiego planu pomocowego, to nie ma mowy o wypłacie finansowej pomocy. Tymczasem nie jest tajemnicą poliszynela, że 50 proc. umorzenie jest niewystarczające i Grecy nalegają na więcej. Dzisiejszy Wall Street Journal pisze o 60 proc., chociaż po rynku krążą plotki nawet o 75 proc. Z kolei Reuters podaje, że rozmowy toczą się pod coraz większą presją, a w tym tygodniu do Aten ma udać się Charles Dallara z IIF, reprezentujący większość posiadaczy obligacji (banki). Przypomnijmy tylko, że już w poniedziałek do Grecji wyrusza też misja Troiki (MFW/EU/ECB), której zadaniem będzie ocena, czy Atenom rzeczywiście należy się druga pula pomocy finansowej. Smaczku w tym wszystkim dodaje fakt, iż coraz więcej inwestorów oczekuje, że Grecja wypadnie w tym roku ze strefy euro. Czy marzec, który to termin grecki rząd wskazywał ostatnio jako kluczowy, będzie dość gorący? Zobaczymy – warto o tym pamiętać w kontekście przyszłych notowań wspólnej waluty. Zwłaszcza, że realne już ryzyko wypadnięcia Grecji z Eurolandu najpewniej wywoła kolejną, silną falę wyprzedaży na wszystkich rynkach. We wczorajszym raporcie dziennym (http://bossafx.pl/popup.jsp?layout=fx_popup&page=ap&news_id=27929&news_cat_id=3031) wspominałem też, iż casus greckich obligatariuszy może rodzić dodatkowy rodzaj ryzyka dla całej strefy euro. Warto o tym pamiętać.

Węgry – gra dyplomatów się rozpoczęła, rynek na razie to kupuje

Wczoraj minister spraw zagranicznych Węgier dał do zrozumienia, iż rząd jest gotów do negocjacji w kwestii zmienionego w grudniu prawa, zwłaszcza kontrowersji wokół przepisów dotyczących banku centralnego. Dzisiaj to samo powtórzył w publicznej telewizji rzecznik rządu, chociaż jak dodał Komisja Europejska powinna się dokładniej przyjrzeć o co tak naprawdę chodzi w ostatnich zmianach. To pokazuje, że dyplomatyczna gra już się rozpoczęła. Węgrzy wiedzą, że muszą pokazać rynkom, iż są w gotowi do negocjacji, jeżeli nie chcą doprowadzić do dalszej wyprzedaży forinta i przeceny na rynku długu – będą to jednak robić w taki sposób, aby Victor Orban nie stracił twarzy ulegając presji zachodnich decydentów – kilkanaście dni temu sam mówił przecież, że „Bruksela to nie Moskwa”. Dzisiaj w Waszyngtonie minister Tamas Fellegi spotyka się z przedstawicielami MFW, a w przyszły piątek z komisarzem Olli Rehn’em z Komisji Europejskiej. Z kolei wczoraj Bank Węgier dał do zrozumienia, iż jest w stanie działać, jeżeli będzie taka potrzeba – to sygnał, iż przynajmniej teoretycznie interwencyjna podwyżka stóp procentowych wciąż nie jest wykluczona. To wczoraj umocniło forinta, ale negocjacje z MFW i UE będą trudne i mogą trwać tygodniami. Tymczasem kolejny sprawdzian dla Węgrów już w czwartek (przetarg obligacji, chociaż o niewielkiej kwocie). Patrząc na dzienny wykres EUR/HUF można odnieść wrażenie, że miejsca do dalszego umocnienia się forinta już nie ma i znów wejdziemy w okres nerwowych wahań kursu.

Austria – rating AAA nie jest zagrożony, a tamtejsze banki nie powinny ucierpieć na zamieszaniu wokół Węgier

Agencja Fitch przyznała wczoraj, że rating AAA nie jest zagrożony mimo ostatniego zamieszania wokół Węgier, a Ewald Nowotny z ECB przyznał, że kondycja austriackich banków, które są mocno zaangażowane w tym kraju nie powinna zbytnio ucierpieć. To dobre informacje, które wczoraj były jednym z elementów wpływających na notowania EUR/USD. Pamiętajmy jednak, że wszystko będzie zależeć od czasu w jakim Węgrom uda się porozumieć z MFW i UE i odzyskać (przynajmniej na kilka miesięcy) zaufanie inwestorów. A to jak piszę w poprzednim akapicie, może nie być takie łatwe.

W kalendarzu i analiza EUR/USD

Dzisiaj o godz. 8:00 poznaliśmy wstępny odczyt PKB Niemiec za ubiegły rok, który okazał się być zgodny z rynkowymi szacunkami na poziomie 3 proc. To dodało nieco punktów wspólnej walucie. Przed nami odczyt PKB za III kwartał dla całej strefy euro (godz. 11:00), spotkanie Merkel-Monti w Berlinie (godz. 13:00), a także wystąpienia członków FED – Charlesa Evansa (godz. 14:40), Denisa Lockharta (godz. 15:00) i Charlesa Plossera (godz. 18:30) i publikacja Beżowej Księgi FED (godz. 20:00).

Na wykresie EUR/USD widać, że inwestorzy zdają się nie być do końca przekonani w kwestii spadków EUR/USD w krótkim terminie. Teoretycznie – brakuje mocnego negatywnego impulsu, którym może być słaba aukcja obligacji Hiszpanii i Włoch (jutro i w piątek), nieoczekiwana obniżka stóp procentowych przez ECB (jutro), czy wreszcie decyzja agencji S&P w kwestii ratingów dla państw strefy euro. Tyle, że pozytywów też nie ma, a obecne odbicie na EUR/USD to efekt „sztucznego popytu” generowanego przez pokrywających krótkie pozycje. Reasumując strefa 1,2800-1,2850 będzie mocnym oporem, a szanse na zejście poniżej ostatniego dołka w rejonie 1,2665 są wciąż duże.

Prezentowany raport został przygotowany w Wydziale Doradztwa i Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie tylko i wyłącznie w celach informacyjnych i nie stanowi analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005r. (Dz.U. 2005, poz. 206 nr 1715) oraz Ustawy z dnia 29 lipca 2005r. (Dz.U. 2005, Nr 183, poz. 1538 z późn. zm.). Przedstawiony raport jest wyłącznie wyrazem wiedzy i poglądów autora według stanu na dzień sporządzenia i w żadnym wypadku nie może być podstawą działań inwestycyjnych Klienta. Przy sporządzaniu raportu DM BOŚ SA działał z należytą starannością oraz rzetelnością. DM BOŚ SA i jego pracownicy nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania Klienta podjęte na podstawie niniejszego raportu ani za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych. Niniejszy raport adresowany jest do nieograniczonego kręgu odbiorców. Został sporządzony na potrzeby klientów DM BOŚ S.A. oraz innych osób zainteresowanych. Nadzór nad DM BOŚ SA sprawuje Komisja Nadzoru Finansowego. Regulaminy doradztwa inwestycyjnego i sporządzania analiz inwestycyjnych, analiz finansowych oraz innych rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczących transakcji w zakresie instrumentów finansowych oraz instrumentów bazowych instrumentów pochodnych znajdują się na stronie internetowej bossa.pl w dziale Dokumenty.