"Zdecydowanie gorsze otwarcie, używając tego brydżowego określenia, niż 4 lata temu. Z wielu powodów m.in., dlatego że poprzeczka znacząco została podniesiona: przed czterema laty była wielka koniunktura polityczna, gospodarcza i społeczna, ale teraz ujawniło się kilka niewydolności instytucjonalnych i sporo błędów personalnych" - powiedział PAP poseł Stronnictwa Janusz Piechociński.

"Liczba błędów zmusza do pokory i refleksji. Takim symbolem tego, czego politycy i wysocy urzędnicy państwowi odpowiedzialni za zadania bardzo czytelne i zrozumiałe dla społeczeństwa nie mogą zawalić jest Stadion Narodowy. Obywatele w tej sprawie stracili cierpliwość" - stwierdził Piechociński.

Oceniając współpracę w koalicji, zwrócił uwagę, że rząd nie narzucił dynamicznego tempa z projektami ustaw i kluby koalicyjne w parlamencie zyskały więcej samodzielności, jeśli chodzi o własne inicjatywy.

"Skoro rząd nie pracuje na dwieście procent normy, nie absorbuje uwagi, to wtedy tworzy się przestrzeń do projektów poselskich, partyjnych i - co zrozumiałe - eksponuje się w debacie publicznej różnice, a nie wspólnotowe cele" - zauważył polityk PSL.

Reklama

Jego zdaniem, gdyby rząd zgłosił 20-30 ważnych projektów, to nawet przy kontynuowaniu inicjatyw partyjnych, nie byłoby dysonansu, że któraś z formacji poza rządem "łata" potrzebne rozwiązania.

Piechociński uważa, że ocena rządu powinna być adekwatna do odczuć obywateli, a te są takie, że pierwszy kwartał gabinetu PO-PSL jest słaby. "I to nie tylko zawartość techniczna, ale i zawartość artystyczna. Porównując to do łyżwiarstwa figurowego, cztery lata temu zawartość artystyczna była bardzo wysoka, a zawartość techniczna ciut niższa, teraz w obu tych wartościach jest ewidentnie poniżej możliwości" - podkreślił polityk.

Były szef klubu PSL Stanisław Żelichowski przyznał, że początek tej kadencji pokazał, iż będzie trudniej niż podczas poprzednich czterech lat. Jego zdaniem w samej koalicji można zaobserwować nerwowość wynikającą z kryzysowych sytuacji.

Podkreślił jednak przy tym, że PO i PSL to dwie różne partie, z różnymi programami, które muszą współpracować, a nie dominować nad sobą i stąd wynikają pewne napięcia, które jednak - według niego - są naturalne.

Żelichowski uważa, że rząd zgubiła rutyna, przez co "zaliczył wpadki" z listą leków refundowanych, a także z umową ACTA. Przekonuje jednak, że jeśli koalicja wyciągnie z tego odpowiednie wnioski, to rząd powróci do swoich wysokich notowań.

Poseł PSL przekonuje, że w długiej perspektywie koalicja PO-PSL może się pochwalić dobrymi wynikami gospodarczymi. "Patrzymy na to, co dzieje się w innych krajach Europy, w układzie globalnym. Nikt nie wie dokąd świat zmierza i na tym tle Polska jest krajem dosyć stabilnym" - zaznaczył polityk Stronnictwa.

Jak zauważył, w ostatnich kilku latach (2008-2011) Polska ma 15-procentowy skumulowany wzrost PKB, natomiast inne kraje UE w tym samym czasie mają jeden, dwa procent, a nawet poniżej zera. Jego zdaniem Polska nadrabia dystans do najbogatszych państw, co jest zasługą rządu.