W żadnej ze swych licznych spraw sądowych w ciągu kilkunastu lat były szef rządu, miliarder, magnat medialny nie został definitywnie skazany. Wiele postępowań umarzano lub uznano za przedawnione.

Wśród obserwatorów dominuje przekonanie, że w tej sprawie zapadnie wyrok skazujący. Obawy takie wyrażają nawet adwokaci premiera. On sam powtarza, że jest niewinny, a proces "jest polityczny" i ma na celu wyeliminowanie go z życia publicznego.

"Sprawa Millsa to tylko jeden z wielu moich procesów, które zostały wymyślone" - napisał w piątek w oświadczeniu.

Odnosząc się do swoich spraw sądowych, wyliczył: "588 wizyt policji sądowej i Gwardii Finansowej, 2600 rozpraw w ciągu 14 lat, ponad 400 milionów euro na honoraria dla adwokatów i konsultantów".

Reklama

"To nie rekord świata, ale wszechświata, rekord całego Układu Słonecznego" - ocenił. Wyraził przekonanie, że sprawa Millsa powinna była ulec przedawnieniu w 2008 roku.

Przypomniał, że Mills w zeznaniach zapewnił, że nie otrzymał od niego żadnych pieniędzy. Były premier uważa, że po tych słowach jedynym wyrokiem powinno być całkowite uniewinnienie.

Według aktu oskarżenia na przełomie lat 1999 i 2000 Berlusconi, który nie był wówczas premierem, wręczył brytyjskiemu adwokatowi - konsultantowi należącego do niego koncernu Fininvest - łapówkę w wys. 600 tys. dolarów w zamian za złożenie oczyszczających go zeznań w dwóch innych postępowaniach, prowadzonych przez włoską Gwardię Finansową.

Śledztwo w sprawie łapówki wszczęto, gdy na jaw wyszło, że w liście do swego doradcy podatkowego Mills przyznał, iż Berlusconi przelał nielegalnie na jego konto w Szwajcarii przez pośrednika 600 tys. dolarów. W liście tym pojawiło się kluczowe dla dochodzenia zdanie Millsa odnoszące się do złożonych przez niego zeznań: "Uchroniłem pana B. przed morzem kłopotów".

Doradca podatkowy Millsa zgłosił sprawę brytyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości, informując o przestępstwie korupcji i oszustw podatkowych. Brytyjski wymiar sprawiedliwości uznał, że nie doszło do korupcji, a Mills próbuje uniknąć zapłacenia podatków i ukryć prawdziwe pochodzenie pieniędzy, wymyślając wersję o rzekomej łapówce. Adwokat skazany został za to w Londynie na karę 230 tys. funtów na poczet należności podatkowych.

Następnie sprawą tą z racji udziału w niej Berlusconiego zainteresowała się włoska prokuratura, która w 2006 r. postawiła mu zarzuty korupcji.

Proces został potem zawieszony na mocy ustawy, przewidującej wstrzymanie wszystkich postępowań na czas sprawowania funkcji przez cztery najważniejsze osoby w państwie: prezydenta, szefów obu izb parlamentu i premiera. Centrolewicowa opozycja uznała ustawę za "szytą na miarę" szefa rządu.

W październiku 2009 r. Trybunał Konstytucyjny uznał ją za niezgodną z ustawą zasadniczą. Proces w sprawie Millsa wznowiono.

Również w 2009 r. Millsa został skazany za tę łapówkę przez mediolański sąd zaocznie na 4,5 roku więzienia. Wyrok ten utrzymał sąd apelacyjny, ale sprawę uznano potem za przedawnioną. W uzasadnieniu tego wyroku sąd stwierdził jednoznacznie, że doszło do korupcji, co zdaniem komentatorów może mieć decydujący wpływ na wyrok na byłego premiera.

W środę sąd apelacyjny odrzucił jego wniosek o wyłączenie sędziów z tego procesu. Adwokaci polityka zarzucili sędziom stronniczość, czego dowodem ma być ich zdaniem decyzja o skróceniu listy świadków i przyspieszeniu postępowania, by wyrok zapadł jak najszybciej.

"Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że sąd już zdecydował o wyroku i że jest on skazujący" - argumentował obrońca Berlusconiego, poseł jego partii Niccolo Ghedini. Tezy te zostały odrzucone przez sąd apelacyjny.

Nie wiadomo, jakie stanowisko sąd zajmie wobec kwestii przedawnienia, gdyż istnieją spory o to, kiedy ono następuje. Według prokuratora termin przedawnienia przypada między 3 maja a połową lipca.

Rozpiętość ta wynika z niejasności co do tego, kiedy miało dojść do przestępstwa korupcji: w listopadzie 1999 r. czy w lutym 2000 r.

Politycy z partii premiera Lud Wolności wyrażają opinię, że wyrok skazujący na premiera już został napisany przez niechętnych mu sędziów.

"To wyrok zbędny. Jesteśmy rozgoryczeni tym, że przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości mówiący zawsze, że nie można marnotrawić pieniędzy na martwe procesy, w Mediolanie postąpili dokładnie odwrotnie" - oświadczył sekretarz generalny Ludu Wolności, były minister sprawiedliwości Angelino Alfano. To on jest autorem ustawy o przyznaniu immunitetu czterem osobom w państwie, która na dłuższy czas wstrzymała kończący się właśnie proces.

Polityczni przeciwnicy Berlusconiego przypominają, że jako szef rządu i lider partii robił on wszystko, by uniknąć wymiaru sprawiedliwości.