Restrykcja wprowadzona w 1979 r., jako element walki z ubóstwem i ograniczająca „dopuszczalną przez państwo” wielkość rodzin teraz spowoduje, że liczba osób w wieku 15-24 lat (główny czynnik wzrostu od dwóch dekad), spadnie do końca 2025 r. o 27 proc. do 164 mln, szacuje ONZ. W tym samym czasie, inwestycje, które zasilały ponad połowę 9,2 proc. wzrostu gospodarczego w 2011 r. będą ograniczone poprzez gwałtownie wzrastające koszty emerytur i służby zdrowia. Liczba osób w wieku powyżej 65 lat wzrośnie o 78 proc. z obecnych 195 mln.

Zaniechanie zniesienia kontrowersyjnego prawa stwarza ryzyko zmiany demograficznej, która w konsekwencji może zmniejszyć wzrost gospodarczy o połowę.

Biorąc pod uwagę, że Chiny odpowiadają za około 30 proc. wzrostu gospodarczego na świecie, utrzymanie restrykcji mogłoby się odbić negatywnie nie tylko na Chinach. Dotknie to m.in. takie firmy jak General Motors (producenta samochodów), Yum! Brands, czy spółkę zarządzającą restauracjami KFC.

„To jedna z ostatnich szans na zmianę polityki zanim sytuacja się pogorszy”, powiedziała Helen Qiao, główna ekonomistka Morgan Stanley w Hong Kongu. „Jeśli znieśliby na początek politykę jednego dziecka dla mieszkańców miast już teraz, gospodarka mogłaby rozpędzić się dzięki ludziom, którzy zdecydują się mieć więcej niż jedno dziecko”.

Reklama

>>> Czytaj też: Chiny, czyli mocarstwo biedy

Zwiększenie płodności do 2,3 dziecka na kobietę, z 1,6, zmniejszy spadek siły roboczej o połowę (do 8,8 proc. z obecnych 17,3 proc.) do 2050 roku, podaje ONZ. To zmniejszyłoby z kolei zależność Chin od eksportu, ponieważ wzrost urodzeń podsyca popyt na produkty konsumenckie przeznaczone do opieki nad dziećmi takie jak te dostarczane np. przez firmę Danone SA (producent żywności dla dzieci) czy Hengan International Group (producent pieluch).