„Przeglądając giełdowe serwisy można dojść do wniosku, że inwestorzy spodziewają się nadejścia wszystkich plag naraz, od spowolnienia w Chinach, przez recesję w Europie, po upadek Grecji”, powiedział Roman Przasnyski z Open Finance.

W środę na otwarci brytyjski indeks FTSE 100 wzrósł o 0,06 proc. W górę poszły też główne indeksy we Francji i Niemczech – CAC 40 zyskał 0,26 proc. a DAX 0,18 proc.

WIG 20 rozpoczął dzień od spadków. Indeks zanurkował o 0,17 proc. WIG wylądował 0,3 proc. pod kreską.

Echa wczorajszego wybicia w dół na wielu parkietach będą ciążyć, a dla WIG 20 poziomem wsparcia może być dopiero 2170 - 2200 pkt, uważają analitycy – pisze ISB.

„Obecnie czytelnym celem wydają się być dla nas okolice 2170-2200 pkt. na WIG20 i jeśli sytuacja zewnętrzna będzie się dalej rozwijała w zainicjowanym wczorajszym wyłamaniem kierunku (a jest tam z czego realizować zyski), nasz parkiet powinien sukcesywnie we wspomniany obszar zmierzać (choć być może ruchem o mniejszej już dynamice)" – ocenia Tomasz Gessner z BDM.

Jego zdanie, wciąż podstawowym problemem, także w odniesieniu do szerokiego rynku, pozostają niskie obroty, które sygnalizują brak kapitału zainteresowanego kupnem na obecnych poziomach. Póki takowe zainteresowanie nie będzie ponownie widoczne, stosunek zysku do ryzyka premiował będzie realizację wariantów zakładających realizację zysków ze styczniowego wzmocnienia.

„Jedynym elementem, mogącym skutecznie zachęcić do ewentualnego podłożenia rąk pod poszczególne papiery, byłoby ich istotne odchylenie in minus, co w niektórych przypadkach zaczynało być widoczne wczoraj" – dodał analityk BDM.

Globalne obawy

Wczorajszy dzień zrealizował globalnie wszystkie obawy, jakie już od paru dni były wyraźnie zauważalne. Sygnały ostrzegawcze wysyłał umacniający się na całej linii dolar, sugerując przenoszenie kapitału do "bezpiecznej przystani", a to z kolei oznaczało, że ten nie pojawi się raczej chwilowo na rynkach akcji, zwłaszcza tych podwyższonego ryzyka, a więc wschodzących, do których zalicza się także nasz.

Ubiegły tydzień obfitował w spore ilości danych makro z USA, które w przeważającej mierze były dobre. W żadnym przypadku nie udało się jednak bykom ich wykorzystać do wykonania wybicia nieźle technicznie przygotowanych indeksów amerykańskich i podobnie wyglądających europejskich.

„Takie ignorowanie przez rynki teoretycznie pozytywnych czynników również jest zwykle dość wymowne. Miarka przebrała się wczoraj, gdy z budowanych w ostatnich 2-3 tygodniach układów bocznych podaż zdołała wyprowadzić solidne wyłamanie. Nam było to bardzo na rękę, gdyż nasz rynek już od dłuższego czasu cechował się relatywną słabością, dyskontując zewnętrzną korektę" – konkluduje Gessner.